Po treningu dostałyśmy zaproszenie na wspólną kolację w hotelu u piłkarzy. Byłam podekscytowana. Czułam się mały kibic, który w końcu miał okazję poznać swoją ukochaną kadrę. Pojechałyśmy naszym samochodem do hotelu. Chłopcy już czekali. Przy wejściu powitała nas cała reprezentacja.
- No nareszcie jesteście.
- Co się tak pieklisz Łukasz. Aż tak nas kochasz ?
- A co nie mogę ?
- Masz żonę. - powiedziałam wystawiając mu język.
- Którą bardzo kocham. Ale mam też przyjaciółki, którymi jesteście wy. I was też bardzo kocham ,ale inaczej. Tak rodzinnie.
- Dobra nie tłumacz się.-powiedziała Anita.
- Aha. No to rozumiemy wszystko. - przytuliłyśmy Łukasza. Lubiłam go od samego początku. Nigdy nie był niemiły, zawsze miał dobry humor, a poza tym był bardzo przyjacielski. Tak jak Kuba. Świetnie do siebie " pasowali ".
Po kolacji porozmawialiśmy jeszcze w większym gronie. Piłkarze chwalili się pociechami i żonami lub dziewczynami. Traktowali nas jak kumpli. Podobało mi się to. Czułam się jak w szkole. Zawsze chłopcy traktowali mnie, jak równego sobie kolegę. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Po wszystkim pojechałyśmy do domu. Byłam tak nabuzowana, że nie mogłam usnąć. Napisałam SMS do Moritza :
" Śpisz kochanie ? Tęsknie strasznie :** Odliczam minuty aż znów się zobaczymy <3 "
Miałam ochotę napisać do Mario, ale nadal nie wiedziałam o co chodzi i dlaczego tak mnie bolał obraz, kochającego się Goetze z tą blondyną. Dlatego postanowiłam nie pisać. Na odpowiedź od Mo nie musiałam długo czekać.
" Nie śpię kochana.<3 Też bardzo tęsknię i odliczam sekundy Kocham cię:**. Chcesz porozmawiać ? "
Od razu wybrałam numer do chłopaka. Musiałam mu wszystko opowiedzieć.
- Cześć księżniczko. Czemu nie śpisz ?
- Hej misiu. Tyle się dzisiaj działo. Nie mogę zasnąć.
- Stało się coś złego ?
- Nie. Wręcz przeciwnie.
- Więc opowiadaj.
Opowiedziałam mojemu chłopakowi wszystko od początku do końca. Cieszył się ze mną. Opowiadał mi co się działo u niego. Słyszałam w jego głosie coś niepokojącego.
- Mo co się dzieję ?
- Nic.. Szkoda gadać...
- Mów.
- Dzwoniłem do Marco. Mario podobno coś źle się trzyma. . Nie wiem o co chodzi.
- Serio ? Też nie rozumiem. - o nie ja to dobrze wiedziałam. Nawet za dobrze. No, ale nie mogłam tego powiedzieć Moritzowi. Znów byśmy się pokłócili. Nie chciałam go ranić. Kocham go za bardzo.
- Nie mam pojęcia.. Mam nadzieję, że się ogarnie. W najbliższym czasie czeka go wiele ważnych meczy.
- Może się ogarnie.
- Byłoby dobrze. Jakie masz plany na jutro ?
- Hm. Chyba żadnych. Wyśpię się, poopalam, ugotuję obiad, może coś upiekę.
- Oo zjadłbym twojego ciasta. Już dawno nie robiłaś.
- A no dawno. Jak przyjedziesz upiekę ci dwa.
- Już się cieszę. Leć spać myszko. Jest już późno.
- No dobrze. No to dobranoc. Kocham cię najbardziej na świecie. Pamiętaj.
- Pamiętam. Ja ciebie też kochanie. I ty też o tym pamiętaj.
- Pamiętam. Papa.
- Dobranoc.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Po głowie chodziły mi słowa Mo. Dokładnie to, co mówił o Mario. Hm. Mogłam coś na to poradzić ? Nie mam pojęcia. Czułam zapach jego perfum. Jeszcze jakiś czas temu leżał tu. To on był mi wtedy najbliższy. Rozkoszując się tym zapachem usnęłam. Rano obudziłam się dopiero o 12. Anita już nie spała. Leżała na kanapie ubrana, umalowana i uczesana. Zaspana położyłam się koło niej. A raczej na niej.
- O matko. A ty co jeszcze śpisz ?
- Taak. Śpię.
- Ooo jak mi cię szkoda. Żartowałam. Ubieraj się jedziemy na miasto.
- Jeju tak wcześnie ?
- Jakie wcześnie ? Jest południe.
- No to wcześnie.
- Oj cicho. Musimy coś robić.
- No dobra. To ja idę się ubrać. Gadałaś z Marco ?
- Tak, a co ?
- Gadałam w nocy z Moritzem. Rozmawiał z Reusem i mówił, że z Mario coś się dzieję.
- Też mi to mówił. Ale Marta, nie martw się. Jeśli jest idiotą i nie umie zawalczyć, tylko woli piepszyć jakiegoś pustaka to ma pecha. Nie martw się. A teraz goń.
Poszłam na górę do mojej sypiali. Szybko wybrałam jakieś ubrania które wrzuciłam na siebie. Uczesałam niechlujny kok na czubku w głowy. Nie malowałam się tego dnia. Zeszłam na dół do Anity.
- Jemy na mieście czy mam coś ugotować ?
- Jak chcesz.
- To zjemy na mieście. Pokaże ci fajne miejcie. Jako studentka bywałam tam prawie codziennie.
- No to dobrze.
- To chodź.
Pojechałyśmy do centrum handlowego niedaleko mojej starej uczelni. Od razu pobiegłam do wielkiego sklepu sportowego. Pracował tam mój kolega. Zawsze siedziałam godzinami w sklepie, gdy on pracował. Miałam szczęście. Był tam.
- Marta ?
- Siema Kamil.
- Ale cię długo nie widziałem. Służy ci ten Dortmund. Wyglądasz świetnie.
- O jejku. Dziękuję. Bardzo mi miło.
- Co cię sprowadza ?
- Chciałam cię zobaczyć. Poza tym mam tydzień urlopu, więc przyjechałam do domu.
- Cieszę się. Chodź mała. - przytulił mnie.
- A to poznaj. Moja kuzynka. Anita.
- Hej. Anita jestem.
- Siema. Kamil.
- Okej kochani. My lecimy, a ty pracuj. Jak będę miała chwilę czasu, to może pójdziemy na jakąś kawę.
- Bardzo chętnie. Papa.
Poszłyśmy do małej chińskiej knajpki. Często tam jadałam. Jak zawsze wybrałam makaron. Gdy zjadłyśmy obiad, odwiedziłyśmy parę sklepów. Zadzwonił polski telefon.
- Halo !
- Hej dziewczyny.
- Co tam Kubuś ?
- Co robicie ?
- Nic. Latamy po galeri. Nuda jak zawsze. A wam się nudzi ?
- No szczerze mówiąc to tak. I to bardzo. Może wpadniecie do nas ?
- No ja nie wiem co na to trener.
- Ah. Nie gadaj. On cię lubi. Nie będzie miał nic przeciwko.
- No dobrze. Potrzebujecie czegoś ? Mogę wam przywieźć.
- Nie kochana. Mamy wszystko. Zjadłbym jedynie jakiegoś ciasta.
- O Kubusiu ja nie wiem czy to możliwe.
- Ja teeeż ! - wydarł się Łukasz.
- No proszę. - zawołał Kuba.
- No dobrze. Ale malutki kawałeczek. Coś wam przywiozę.
- Dzięki. Czekamy.
Poszłam do cukierni i kupiłam ciasto dla łasuchów. Pojechałyśmy do hotelu chłopaków. Ciasto schowałam w torebce Anity. Nie można im było podjadać. Ale rozumiałam Kubę. To też mieliśmy wspólne. Kochamy słodycze. W holu siedzieli Ludo, Robert i Wasyl.
- Hej chłopaki.
- O cześć dziewczyny. Co tam ?
- W sumie nic ciekawego. A tam ?
- A no też nic.
Przy windzie czekali Kuba i Łukasz. Podeszłam do nich.
- Masz ciacho ?
- Mam.
- Dużo ?
- Troszkę.
- Kochamy cię. Jesteś najlepsza. Daj.
- Poczekaj. Jak trener zobaczy, to mi się oberwie. Dostaniecie w pokoju.
Pojechaliśmy do pokoju Łukasza i Kuby. Wyjęłam ciasto. Od razu się na nie rzucili. Jak dzieci. Siedziałam na sofie. Nogi miałam założone na stolik.
- Kuba zobacz. Marta jest dokładnie jak ty. Wolna amerykanka. Nogi na stole. Jak ty ! - Łukasz mówił delektując się ciastem.
- Oj cicho. Ty Martuś, może jakimiś klonami jesteśmy.
- A kto nas wie. Mi to nie przeszkadza. Przynajmniej się przez to lepiej poznajemy.
- A no właśnie. Ale Anita jest zupełnie inna. Wcale nie podobna do was . Cicha, grzeczna.
- Oj tam, oj tam. - powiedziała.
- Jakaś aluzja ? Jestem niegrzeczna ?
- No coś ty ! Nie to miałem na myśli. Jesteś najukochańszą osobą jaką znam, zaraz po mojej żonie.
- No to dobrze. Cieszę się.
- A wy powinniście sobie zrobić test dna.
- Ło matko. To żeś wymyślił.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy o tym teście. Śmiałam się z pomysłów Anity i Łukasza. Było już późno. Piłkarze dawno powinni spać. Śmiejąc się, wyślizgnęłyśmy się z pokoju. Gdy dojechałyśmy do domu, dalej śmiałam się z ich pomysłów. Pobiegłam na górę, wzięłam prysznic i przebrałam się. Zaraz po tym, zadzwonił do mnie Leitner. Rozmawialiśmy dość długo. Jak już położyłam się do łóżka, od razu usnęłam. Jutro miałam do załatwienia bardzo ważną sprawę.
__________________________________________________________
Święta, święta i po świętach. Wiem że trochę rzadko dodaję i może być nudno ale jest mi troszkę trudno w tym świątecznym stresie. Przyjechałam sama do moich dziadków. Ale już w piątek wracam do domu, do rodziców i ukochanego pieska. <3
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Jesteście świetni <3
Co do meczu. Dużo fauli, no fair - play.. Co jeszcze dodać. Szkoda mi Schmelle ( Schmelzer'ka ) bo wyglądało to bardzo boleśnie. Dobrze że wszystko się w miarę ok skończyło i w środę najprawdopodobniej zagra <3 życzę mu dużo zdrówka i szybkiego powrotu du zdrowia. :)
Super,super,super.! Czekałam na nowy rozdział.! Co 5 minut sprawdzałam czy czegoś nie ma.No i nareszcie się pojawił.: D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że jutro dodasz.
Pozdrawiam i życzę weny.!
Mi też szkoda Marcela :c
OdpowiedzUsuńRozdział super! Czekam na kolejny! <3
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-56.html mile widziany komentarz ;)