Po treningu czekałam na Moritza. Nadal nie byłam pewna, co mam mu powiedzieć. Wybaczyć czy nie? Z jednej strony chciałam to zrobić, ale z drugiej miałam nadzieję zakochać się w Mario.
- Marta, możemy jechać?
- Tak, tak. Pewnie.
Wsiadłam do samochodu Mo i pojechaliśmy do mnie. Gdy byliśmy na miejscu, od razu weszłam do domu. Poszłam prosto do kuchni. Sięgnęłam po zimny sok. Uznałam, że lepiej będzie, gdy to ja rozpocznę rozmowę.
- Mo, ja nie mam pojęcia ,co mam ci powiedzieć. . .
- Marta przepraszam cię. Zachowałem się jak skończony dupek. Nie Powielinem tego mówić. Nie panowałem nad sobą. . .- słysząc jego słowa, rozpłakałam się.
- Ja po prostu nie pojmuję, jak mogłeś mnie nazwać kurwą... Jak ?
- Marta. Ja sam nie wiem. Jestem kretynem. Straciłem taką cudowną dziewczynę, jak ty. . . Dziękuję Bogu, że był przy tobie Mario. Nie darował bym sobie, jeśli by ci się coś stało. . .
- Chciałabym ci wybaczyć. Ale już zawszę się będę bała, że znów mi to zrobisz. Mówiłeś, że mnie nie zranisz.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Nigdy. Obiecuję. - dalej płakałam. Moritz podszedł i przytulił mnie. W jego ramionach byłam najszczęśliwszą osobą na całym świecie. - To jak kochanie ?
- Wiedz, że trzeciej szansy nie dostaniesz w razie czego.
- Nie będę jej potrzebował. Dziękuję ci. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- pocałował mnie i czułam się jak w niebie.
- Nareszcie cię odzyskałem.
Poszliśmy do salonu oglądać telewizję. A raczej po to, by mieć pretekst do bycia blisko. Napisałam SMS do Mario.
" Pogodziliśmy się. Dziękuję ci za wszystko. Kocham cię i zawsze będę przy tobie. Nie zapomnij o mnie :** "
* U Mario *
Odczytałem wiadomość ze smutkiem.
Nie mogłem być na nią zły. Przecież rozmawialiśmy o tym nie raz. Powiedziałem, że nie przeszkadza mi jej miłość do Moritza. jednak żałowałem ,że to nie ja byłem jej wybrankiem. Cieszyłem się z Moritzem. Miał najwspanialszą dziewczynę w galaktyce.
* U Marty *
Był już wieczór, a ja nie mogłam się nacieszyć Moritzem.
- Zostaniesz ?
- A mam ?
- Raczej tak. Anita na pewno nie wróci. Oni są jak małżeństwo.
- Hahaha. To dobrze, że się dobrali. Zostanę.
- Na którą mamy jutro ?
- Niestety na 8..
- O matko. Jak ja wstanę ? Chodź zrobię kolacje i idziemy spać.
Poszliśmy do kuchni, zjedliśmy kolacje i udaliśmy się na górę. Wspólnie wskoczyliśmy pod prysznic. Wygłupialiśmy się tak, że cała łazienka była mokra. Byłam niesamowicie szczęśliwa.
* U Anity *
Dostałam wiadomość od Marty. Cieszyłam się, że się pogodzili. W końcu wszystko było w najlepszym porządku...no nie całkiem. Został Mario. Szkoda chłopaka. Jest super człowiekiem. Ale i jemu się w końcu poszczęści.
- To co dzisiaj robimy ? - zapytał Marco przytulając mnie od tyłu i całując w szyję.
- Może poszalejemy w centrum handlowym? Dawno nie byłam na zakupach. Może mi doradzisz.-zaproponowałam.
- Hmm...
- Jest tam taki super sklep. Victoria Secrets się nazywa. - powiedziałam, odwracając się do Marco i całując go namiętnie.
* U Marty *
O 7 zadzwonił budzik. Pocałowałam Moritza na powitanie i zeszłam na dół. Byłam zmęczona. Całą noc myślałam o Mario. Byłam ciekawa, jak się czuje. Miałam nadzieję, że wszystko u niego w porządku. Zrobiłam śniadanie dla Mo, a sama wypiłam herbatę. Poszłam na górę ubrać się.. Było bardzo gorąco, więc postanowiłam założyć sukienkę. Żakiet wzięłam w rękę. Pierwszy raz miałam rozpuszczone włosy.
- O mamusiu. Jak ty pięknie wyglądasz kochanie. - powiedział Moritz, jedząc śniadanie, gdy schodziłam po schodach. Uśmiechnęłam się i zarumieniłam. Podeszłam do niego. Pocałował mnie delikatnie, ale namiętnie. Nalałam herbaty do kubka i siadłam na przeciwko.
- Nienawidzę rano wstawać. . . - wymamrotałam chowając twarz w rękach. Chciało mi się spać.
- Ja też. Ale 8 to i tak nie najgorzej. Zanim się pojawiłaś, trener zaczynał treningi o 6.
- Nie wstała bym. Po prostu bym nie wstała. . .
- Hehe. Masz jakieś plany dzisiaj ?
- Nie. Znaczy tak. Do pracy . .
- A potem ?
- Nie mam żadnych planów. Moja kuzynka i przyjaciółka jest z Marco. . . A Pola jest w Warszawie. . .
- Powinna tu przyjechać. Ty byś kogoś miała. Z mieszkaniem nie ma problemu. Rozmawiałem z Marco i chce zaproponować, by Anita się do niego wprowadziła. I tak się nie rozstają na krok, więc nie byłoby żadnej różnicy..
- Serio ? A to nam się gołąbki dobrały. Cieszę się. A co do Poli.. Nigdy by tu nie zamieszkała. Nienawidzi niemieckiego...
- Zaproś ją. Niech przyjedzie, zobaczy... Może się jej spodoba.
- w sumie, czemu nie. A co do naszych dzisiejszych planów. To co dzisiaj robimy ?
- Zabiorę cię w jedno fajne miejsce.
- Ło. Gdzie ?
- Zobaczysz. Weź sobie rzeczy. Po treningu pojedziemy do mnie. Tam się przebierzemy.
- No dobrze. Zaraz coś wezmę. Kocham cię.
- Ja ciebie też mała. Dziękuję ci. - powiedział wychylając się nad stół. Zrobiłam to samo. Nasze usta się ponownie zetknęły.
- Ale za co ?
- Że wybaczyłaś mi.
- A zapomnijmy o tym. Jakoś to będzie.
- Cieszę się. Nie zapomnij. Jutro przyjadą twoje autka.
- Wieem. Już nie mogę się doczekać. Mam już gotowe miejsca na nie.
- Piękne te samochody. A ten dom dopiero.
- Tak. Nasz warszawski dom jest cudowny. Szukałyśmy go latami. Jeszcze jak byłyśmy w liceum, jeździłyśmy regularnie do Warszawy oglądać domy.
- Powiedz mi coś. Pracujesz od 3 tygodni, a masz 4 samochody, 2 wielkie domy. . .
- Długa historia. Straszne zamieszanie. . .
- Aha. Rozumiem.
- Tak. Kiedyś ci opowiem.
- Jestem ciekawy. A teraz powiedz mi, gdzie byłaś na swoim wypadzie ? Pojechałaś prosto do Warszawy ?
- Nie. Najpierw pojechałam do rodziców. Strasznie tęskniłam. Ale od razu jak do nich wpadłam, miałam potrzebę gdzieś jechać. Byłam strasznie roztrzęsiona. Kupiłam im samochód, odebrałam go, spotkałam się z kolegą trenerem i dopiero wtedy pojechałam do Warszawy.
- To tak jak ja. Zawsze jak przyjeżdżam do rodziców mam ochotę wracać. Tęskni ci się za nimi, a zaraz jak wpadniesz spada ci sufit na głowę. Znam to.
- Więc widzisz. Skąd wiedzieliście, gdzie macie jechać ?
- Nie pamiętasz ? Czytałem twój kalendarz. Był na nim adres z Polski. Ulica wydała mi się śmieszna i dlatego go skojarzyłem.
- Oo. Całkiem zapomniałam. No dobrze. Musimy jechać. Idę zebrać rzeczy.
Pobiegłam na górę i zebrałam szybko jakieś rzeczy. Wrzuciłam wszystko do torebki i zeszłam na dół. Moritz też był gotowy. Wsiedliśmy do pięknego Audi Mo i pojechaliśmy do pracy. Przy wejściu na stadion zauważyłam Mario. Wysiadłam z samochodu i podbiegłam do niego. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Chłopak zrobił to samo całując mnie w czoło.
_________________________________________________________________
Mam nadzieję, że dalej czytacie i wam się podoba :) pozdrawiam :)
Świetne! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Miły tez byłby komentarz :D
http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-52.html
Fajne! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ mile widziane komentarze! :>
Fajny roździał . Ale mam nadzieje , że Mario jeszcze bedzie a Martą ;D
OdpowiedzUsuńSpodziewałam sie czegoś innego ale tak też może być . : ) Niech Marta bedzie z Mario <3
OdpowiedzUsuńDLACZEGO MI TO ROBISZ?? ; ) hahahaha . Marta ma być z Mario i koniec ; )
OdpowiedzUsuńŚwieetne. Chociaż wolę Mario < 33
OdpowiedzUsuńZapraszaam http://borussiadortmundbobezniejnudno.blogspot.com/