niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 3

Otworzyłam drzwi, za którymi stał Mario.
- Hej śliczna.
- Siemka. - powiedziałam zawstydzona obciągając bluzkę, żeby nie było widać mi brzucha. Mario się zaśmiał.
- Wejdziesz ?
- Pewnie ...
- Co tam u ciebie?
- Przyszedłem się zapytać czy idziesz z nami wieczorem na miasto ?
- Ale Mario, masz telefon, ja też... Mogłeś zadzwonić...
- Ja wiem, ale byłem w pobliżu. Postanowiłem wpaść. - skłamał
- Pewnie ... Bardzo chętnie. Może przyjedzcie wieczorem do mnie. Zostawicie tu samochody,  a dalej pojedziemy taksówką?
- Jasne. Świetny pomysł. Będziemy o 20. Pa. - powiedział Mario wstając i kierując się do wyjścia.
Mario wyszedł, a ja miałam jeszcze czas, więc zadzwoniłam do Poli.
- Bożee galiczka .! Czego wczoraj nie dzwoniłaś.? Martwiłam się.
- Nie miałam czasu. Była wczoraj u mnie gruba libacja. - zaśmiałam się.
- Beze mnie? Opowiadaj. - tak streściłam Poli zdarzenia ze wszystkich ostatnich dni.
- Super balujecie. Ale ja was tam niedługo odwiedzę.
- Mam nadzieję ! Dobra Piacho muszę kończyć. Pogadamy kiedy indziej.
- Dobra . Papatki !
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Musiałam jeszcze dzwonić do Anity. Poszłam po laptop i włączyłam skypa. Połączyłam się z Niutką. Nazywałam ją tak, odkąd pamiętam.
- Cześć Miśka ! Jak ja cię dawno nie widziałam. Co tam w Dormundzie ?
- Wszystko spokojnie. Mam już dom, pracę, a nawet znajomych..
- O widzisz... Też myślałam żeby gdzieś wyjechać, ale nie wiem gdzie..
- Przyjedź do mnie .. Mam wielki dom. Mogłabyś mieszkać ze mną.
- Ale naprawdę?
- Tak. Mam nadzieję, że przyjedziesz jak najszybciej.
- Pewnie. Wszystko pozałatwiam i przylecę jeszcze w tym tygodniu.
- Dobrze czekam. A teraz uciekam, bo jestem umówiona z chłopakami.
Bardzo się cieszyłam, że Anita przyjedzie. Bardzo ją kochałam. Była najlepsza kuzynką jaką można było sobie wymarzyć. Zamknęłam laptop i poszłam na górę się przygotować. Ubrałam się i umalowałam. Już byłam na schodach, gdy zadzwonił dzwonek. Poszłam do drzwi i otworzyłam. Stała tam cała ekipa. Był tam Łukasz, Kuba, Robert, Mitchell, Mario, Marco, Moritz, Marcel, Leo, Ilaky, Julian,... Chyba cała drużyna. Pojechaliśmy do miasta. Wybraliśmy ulubiony klub chłopaków. Noc zleciała szybko. Wypiłam Dużo. Dużo za dużo. Nie wiem jak się dostałam do domu, ale rano obudziłam się w swoim łóżku.
Wstałam, poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Bardzo długą. Wyszłam z wanny ubrałam się i zeszłam na dół. Zamurowało mnie. Większość z nich nie pojechała do swoich domów, tylko została u mnie. Chciałam krzyknąć ale kac mi na to nie pozwolił i dałam sobie spokój. Podeszłam do lodówki, gdzie miałam dużo zimnej wody. Na raz wypiłam całą butelkę.
Siadłam na jedynym wolnym miejscu i włączyłam telewizor. Chłopcy pomału się budzili. Wzięłam wszystkie butelki z lodówki i zaczęłam je roznosić. Chłopcy mi dziękowali.
- Jesteś aniołem..
Byli mocno skacowani. Nikt nie chciał nic jeść, więc zaproponowałam im kawę. Każdy pomału dochodził do siebie. W łazienkach położyłam dużo ręczników, by każdy mógł się umyć. Po 9 już nikogo nie było poza Moritzem.
- Hej Marta..
- Tak Mo?
- Bardzo wczoraj zabalowałem?
- Nie. Z tego co pamiętam to nie..
- Ah to dobrze... Może zostanę i pojedziemy razem do pracy?
- Bardzo chętnie. . .- uśmiechnęłam się.
Mo poszedł do samochodu po torbę z rzeczami do przebrania. Postanowiłam zrobić mu szybko jakieś śniadanie jeszcze przed wyjściem.
- O jesteś kochana. -powiedział i pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się ...
Na stadion pojechaliśmy samochodem Moritza. Bardzo mi się podobał. Oczywiście samochód.. Pomyślałam, że też mogła bym taki mieć. Chociaż Mo też był niczego sobie..
- Kocham ten samochód. - powiedział chłopak widząc, że go podziwiam
- Bardzo mi się podoba. -
Na stadion dojechaliśmy po 20 minutach. Bardzo miło nam się rozmawiało głownie o piłce i samochodach. Gdy dojechaliśmy, nie wysiedliśmy od razu .
- To jak? Poczekasz na mnie i odwiozę cię do domu?
- Pewnie. A może wpadniesz na obiad?
- Bardzo chętnie.
- To jak idziemy ?
- Chodź.
Zauważyłam, że przygląda nam się Goetze. Był zdziwiony. Widać, że się nie spodziewał.
- Hej mała.
-Cześć Mario.
Przytulił mnie i cmokną w polik. Było widać, że zrobił to na pokaz.
- To ja idę Martuś. Widzimy się potem. - powiedział Mo uśmiechając się do mnie.
- Papa.- pożegnałam się z Leitnerem.
- Samochód ci się zepsuł i dlatego przywoził cię Moritz? Mogłaś zadzwonić, że masz problem.
- Nie Mario. Wszystko z nim OK. Moritz rano uznał, że nie będzie już jechał do domu, zjedliśmy śniadanie i przyjechaliśmy razem.
- Aa.. Rozumiem.. - gdy to mówił coś nie grało.. Był zły, ale też smutny
- To może cię odwieźć po pracy. Możemy wpaść gdzieś na kawę...
- Bardzo chętnie skorzystam, ale nie dzisiaj. Jestem już umówiona z Mo.
- Aa.. Dobra.. To do potem...
Nie wiedziałam o co mu chodzi.. Znaliśmy się dopiero parę dni. Poszłam do gabinetu gdzie zostawiłam torebkę i zeszłam do trenera.
- Dzień dobry Martuś.Widzę, że bardzo punktualna.
- Dzień dobry.. A no trzeba być punktualnym.
- Zgadzam się. Mogła byś tego nauczyć chłopców..
Zaśmiałam się.
- Spróbuję.
- Jak wiesz jutro mecz z Schalke.
- Wiem wiem. Miałam już swoje przemyślenia co do tego.
- A więc ty ich dzisiaj do tego przygotujesz. Widać że cię lubią. Masz z nimi dobry kontakt. Jak byście się już znali bardzo długo.
Kiwnęłam głową. Chłopaki zaczęli wychodzić z szatni. Trener odszedł.
- O jest i moja imprezowiczka - powiedział Marco. Podszedł przytulił mnie i pocałował w polik. Odwzajemniłam jego uścisk. Następny wyszedł Łukasz.
- Ale wczoraj zabalowaliśmy. Ewa była zła... Kuba, a jak u ciebie?
- U mnie dobrze. Nie wypiłem aż tyle, wróciłem na noc. Wszystko spokojnie,tak jak ustaliśmy z Aga. To tylko ty musiałeś się schlać...
- Oj tam. Mamy nową koleżankę. Trzeba świętować.
Zaśmiałam się. Powitałam resztę nowych kolegów i udałam się do trenera.
- Aha. Martuś zapomniałem ci powiedzieć. W następną sobotę jest uroczysta kolacja. Możesz wziąć osobę towarzyszącą.
- O fajnie. Poznam w końcu panie. A co do osoby towarzyszącej, to nie mam kogo zabrać.
- Nie bój się, że będziesz się nudzić. Nigdy się na takich wieczorkach nie nudzimy.- powiedział z uśmiechem.
Trening zleciał bardzo szybko. Chłopaki zeszli do szatni, a ja poszłam po torebkę do gabinetu. Gdy weszłam do pomieszczenia, zauważyłam że ktoś tam siedzi. Bardzo się wystraszyłam...
_______________________________________________________
Może być nudne, ale planuję dużo rozdziałów i tak trzeba je podzielić ;)Zostaw komentarz :)

2 komentarze:

  1. Czekam na inne postacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :>
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ też piszę o BVB ;]
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń