Obudziłam się obolała w szpitalnym łóżku. Czułam, że coś uciska mnie w nogę. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Koło mnie siedziała cała trójka.
- Cześć mała. Jak się czujesz ? Mario, idź zawołaj lekarza i powiedz, że się obudziła.. - powiedział Marco trzymając mnie za rękę. Mario wstał i wyszedł z pokoju. Moritz siedział zaraz obok.
- Świetnie... - wyszeptałam, patrząc się na wykończonych chłopaków.
W tym momencie wszedł lekarz razem z Mario.
- Witam Pani Gałkowska. Jak się pani czuję ?
- Dobrze...
- Ma pani bardzo poważnie skręconą kostkę. Koledzy mi wytłumaczyli co się wydarzyło. Należy odpoczywać i się pilnować. - odwrócił się w stronę trójki - a panowie niech uważają, żeby nie chodziła, bo może się to bardzo źle skończyć.
- Dobrze. Na pewno będziemy uważać. Nie będzie chodzić.
- No dobrze. Jak już pani dojdzie do siebie, będą mogli panowie zabrać panią do domu. Ale to dopiero jutro rano. Chcemy być pewni, że pani nie straci poraz kolejny przytomności.
- No dobrze. . .
Lekarz wyszedł, a chłopaki siedli dookoła.
- Jedźcie już.. Zaraz macie mecz...
- O nie, ja cię tu na pewno nie zostawię..
- Marco ... Nie protestuj, tylko zbieraj dupę w troki i na mecz...
- To wiecie co chłopaki. Wy jedzcie. Ja i tak nie jestem w pierwszym składzie, więc przeprosicie ode mnie trenera, a ja u niej zostanę..
- Jak chcesz Moritz, ale żebyś nie żałował..
- Nie będę.
- Dobra to idziemy. Chodź Mario..
Chłopcy zaczęli się zbierać. Było widać, że Mario nie był zadowolony z tego powodu. Chyba wolał zostać ze mną.
- Myszko, dlaczego nie powiedziałaś, że cię boli ? Na pewno nie dał bym ci jechać z nami na stadion... Bardzo się martwiłem..
- Mo, to nic takiego. Nie mam pojęcia, dlaczego odleciałam...
- Lekarz powiedział, że to dlatego, bo przekroczyłaś barierę bólu.. Musiało cię naprawdę mocno poleć... - było widać, że czuł się winny. Pocałował mnie w dłoń, którą cały czas trzymał. Wolną ręką przejechałam mu po aksamitnym policzku. Jego skóra była miękka. Czułam jego ciepły oddech na dłoni. Przybliżyłam się. On zrobił to samo. Nasze wargi się zetknęły. Był taki ciepły. Od jego zapachu zawirowało mi w głowie. Całował namiętnie i delikatnie. Jego oddech był ustatkowany i spokojny. Nie mogłam się od niego oderwać. Nie chciałam.
Gdy już oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam mu głęboko w oczy. Były piękne. Uśmiechnęłam się w jego stronę i zamknęłam oczy. Przeszłą mnie fala dreszczy.
-Marta co się dzieję ?
- Nic.. To pewnie środki przeciwbólowe.
- Śpij. Ja tu będę czekał. . .
Nie trzeba mi było tego mówić dwa razy.. Fala dreszczy przemieniła się w fale zmęczenia, która zabrała mnie do innego świata. Nie było tam nic... Ciemność.
Obudziłam się dopiero rano. U mojego boku był Mo. Głowę miał spuszczoną. Widać było, że jest zmęczony. Zacisnęłam rękę.
- Cześć królewno. - spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczyma i głaskał palcem po szyi.
- Hej.. Jedziemy do domu ?
- Tak.
Moritz zawołał pielęgniarkę, która wyjęła mi wenflon. Zebraliśmy moje rzeczy i udaliśmy się do samochodu. Oczywiście musieli ze mnie zrobić kalekę i jechałam na wózku.. Po drodze do domu nie odzywałam się. Leitner trzymał mnie za rękę, co mi wystarczało. Pod moim domem wyciągnął mnie z samochodu i zaniósł do salonu.
- Potrzebujesz czegoś ?
- Nie.. Mam wszystko. Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałeś. Ale nie musisz ze mną siedzieć. Naprawdę dam sobie radę. . .
- Czy chcesz czy nie na jakiś czas musimy zamieszkać razem. Nie mogę pozwolić, by mojej księżniczce coś się stało. - podszedł i pocałował mnie w usta. Było cudownie. Tak samo jak za pierwszym razem w szpitalu.
- No dobrze. Chodź idziemy na górę. . - znowu to zrobił, złapał mnie i zaniósł na górę. Położył na łóżku i siadł w fotelu.
- Coś uciekasz ode mnie. Chodź. - poklepałam w miejsce obok mnie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i czułam jego bicie serca. Uspokajało mnie. Do tego stopnia, że usnęliśmy...
Gdy się obudziłam, Mo już nie było obok. Zauważyłam oparte o stoliczek kule, które musiał przywieźć. Usiadłam, ubrałam szlafrok, wzięłam kule i wyszłam z pokoju. Przy schodach wisiała kartka. : Jak będziesz tutaj to krzycz.
Jak kazali tak zrobiłam. Po schodach wszedł Mario.
- Dzisiaj ja mam zaszczyt znosić królową. - uśmiechnął się. Objęłam jego szyję i wtuliłam twarz w jego łuk pomiędzy ramieniem a szyją. Kochałam zapach jego perfum. Gdy odstawiał mnie na kanapie musnęłam delikatnie jego szyję.
- No to jak się czuje dzisiaj moja siostra ?
- Dobrze - uśmiechnęłam się do wysokiego blondyna o imieniu Marco.
- Głodna ? - zapytał Leitner. Bardzo mnie cieszyła jego obecność.
- Nie bardzo.
- Ale coś jeść trzeba. Zrobiliśmy ci kolację.
- No dobrze. - chłopcy zastawili cały stół najróżniejszymi rzeczami. Tak naprawdę nic nie zjadłam. Tylko oszukiwałam.
- Mo, wyglądasz na zmęczonego. Wy jedźcie do domu, a dzisiaj ja zostanę na warcie. - powiedział mój nowy brat Marco.
- No dobrze. Ale jutro z samego rana tu przyjedziemy. . .
- Dobra jedźcie. A my obejrzymy jakiś film. -
Chłopcy pojechali do domu, a Reus rozłożył kanapę. Położyłam się, a on obok. Dał mi mięciutki kocyk i włączył film. Wszystko mnie bolało i było mi zimno, więc wtuliłam się w blondyna i oglądałam seans. Po filmie udaliśmy się na górę. Marco pomógł mi w łazience się umyć i ubrać. Nie było to dla nas nic dziwnego. Nie wstydziliśmy się siebie. Naprawdę uważałam go za brata. Znaliśmy się niecały tydzień, a już go kochałam jak członka rodziny. Po wieczornej toalecie zaniósł mnie do łóżka i obłożył kocami. Sam poszedł się szybko przebrać i wrócił do mnie. Położył się obok. Lubiłam ciepło, które od niego biło.
- Kocham cię braciszku.. - wyszeptałam na pół śpiąca.
- Ja ciebię też kochanie. - pocałował mnie w głowę i usnęłam. Marco oglądał jeszcze telewizję.
Rano wstałam pierwsza. Nie chciałam go budzić, bo wiedziałam że jest zmęczony. Poszłam do łazienki, siadłam w małym fotelu i zaczęłam czesać swoje brązowo rude włosy. Spojrzałam na telefon. Czekały na mnie wiadomości od Poli i Anity. Pola pytała, czy wszystko w porządku. Nie chciałam nic mówić, by się nie martwiła. Odpisałam że tak. Anita poinformowała mnie, że będzie wieczorem o 19 na lotnisku w Dortmundzie. Ucieszyłam się i odłożyłam telefon. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, gdy wszedł Moritz.
- Cześć piękna. - podszedł bliżej i mnie pocałował. Jego pocałunki były wspaniałe. Głębokie i namiętne.
- Hej. - pocałowałam go jeszcze raz, ale mocniej.
- Chodź. Niech Marco jeszcze pośpi.
Zabrał mnie na dół, gdzie czekała niespodzianka. Wszędzie było pełno kwiatów i balonów. W salonie siedziało dużo znajomych. Był Kuba z Agatą i Oliwką. Był Łukasz z Ewą i Sarą. Był Mats z Carolin, Mitchell z Rihannon, Roman z Lisą, Robert z Anią i Leo . Było mi bardzo miło. Mo odstawił mnie przy Mario, który podpierał ścianę.
- Hej.. Jak się czujesz ?
- Dobrze. A jak tam u ciebie ?
- Hm.. W miarę. Dzisiaj ja zostaję na warcie.
- Cieszę się .- powiedziałam szturchając go, bo widać było, że ma zły humor. Odrazu się rozweselił.
Impreza pomału się rozkręcała. Poznałam wszystkie panie. Były bardzo miłe. Najbardziej spodobały mi się Aga i Ewa.
- Co? Mnie nikt nie budzi na imprezę? - krzyknął Marco stojący na schodach.
- Tak słodko spałeś. - zaśmiał się Mo.
- Yhm Marco za 2 godziny pojedziesz na lotnisko po moją kuzynkę. Na pewno ją polubisz.
O 18 Reus wyjechał na lotnisko . Czekał dosyć długo i nie wiedział kogo się ma spodziewać. Po godzinie czasu wyszła piękna, szczupła brunetka. Marco nie wierzył własnym oczom.
- Hej. Anita tak ? Jestem przyjacielem Marty. Mam cię zabrać do niej.
- Ojej wszystko u niej Ok? Czemu nie przyjechała osobiście?
- Tak tak. U niej w domu jest impreza z powodu jej wypadku. Na pewno szybko wróci do zdrowia.
- Ale jakiego wypadku ?!
- Nic nie wiesz? Ostatnio spadła ze schodów i mocno skręciła kostkę. Nie wolno jej chodzić. Musi chodzić na rehabilitację.
- Sierota od urodzenia. Ale przynajmniej będzie miał kto się nią zająć.
Marco zabrał Anitę do Marty. Przez całą drogę rozmawiali. Marco był nią oczarowany. . .
Uwielbiam, świetne!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :>
Pozdrawiam.
Extra rozdział :) nie moge doczekac sie nastepnego
OdpowiedzUsuńdalej następny poproszę <33333333333333
OdpowiedzUsuń