środa, 27 marca 2013

Rozdział 26

Do gabinetu wszedł Mario.
- Hej. Możemy pogadać ?
- Tak, pewnie. Wchodź.
Siadł naprzeciwko mnie.
- Marta. Ja przepraszam. Byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię.
- Ale Mario, nie musisz mi się tłumaczyć. Przecież nie jesteśmy razem. Możemy robić co chcemy.
- Ale chce. Rozmawiałem z Marco. Wiem, że to przeżyłaś.
- Mario. . .
- Marta, wiem co się dzieje. Wybacz mi. Byłem kompletnym idiotą. - podszedł do mnie i przytulił. Rozpłakałam się. Przycisną mnie mocniej do siebie. Pocałował delikatnie w czubek głowy. - Przepraszam kochanie. Jestem głupi. Przepraszam.
Staliśmy tak jeszcze chwilę. Nie mogłam się pozbierać. Nic nie mówiłam. Nie dałam rady wydusić z siebie słowa.
Mario poszedł. Zaczynał się trening. Do gabinetu przyszedł Marco. Nadal płakałam. Siedziałam skulona na kanapie przy ścianie. Siadł obok, przytulając mnie.
- Hej malutka. Już dobrze. Nie płacz. Wszystko się ułoży. - wytarł mi łzy. - Chodź ze mną na dół. Pobiegamy. A potem pojedziemy zrobić tatuaż. Poprawię ci humor.
Po treningu nasza czwórka pojechała do mnie i Anity. Zrobiłam obiad dla wszystkich. Po posiłku byliśmy umówieni z tatuażystą Marco.
- To jak kochanie. Boisz się ?
- A powinnam ? - spytałam spanikowana.
- No coś ty. My już wszyscy mamy. Teraz twoja kolej.
- Hm. No to nie mam wyjścia.
- Myślałaś już gdzie ? - spytała Anita. Podciągnęłam koszulkę i wskazałam miejsce pod piersią.
- Tu.
- No to zbieramy się i jedziemy.
- Już ?!
- No tak. Jesteśmy umówieni na 18. Jest już 17. . .
- O bosz. No dobra. Jedźmy.
Pojechaliśmy do dużego salonu w samym środku miasta. Marco wszedł jako pierwszy pewnym krokiem.
- To jak ty, to i ja.
- Ty też ?
- No tak. Jesteśmy " rodzeństwem ". Jak moja siostra coś robi, to ja też, więc siadamy. Ty tutaj, ja tu i robimy.
Położyłam się na fotelu obok Marco. Złapałam go za rękę. Mocno ścięłam. Dałam sobie wytatuować słowa mojego "brata" : Life is brutal.
Gdy poczułam igłę, zacisnęłam zęby. Cały czas trzymałam rękę Reusa.
- Hej. Malutka. Spokojnie.
Otworzyłam jedno oko i popatrzyłam dookoła.
- Widzisz ?
Nie bolało. Nie spodziewałam się. Rozluźniłam się i delikatnie opadłam na fotel. Dłoń rozluźniłam delikatnie, jednak nie puściłam. Tatuażysta szybko skończył. Podeszłam do lustra.
- Zajebiste.
- Cieszę się, że ci się podoba.
Delikatnie posmarował moją bliznę i owinął folią. Odetchnęłam. Gdy jechaliśmy do domu patrzyłam na mój tatuaż. W domu stałam przed lustrem i nadal patrzyłam. Bardzo mi się podobał. Moritz podszedł od tyłu i przytulił mnie delikatnie, gładząc mój nagi brzuch.
- Piękna.
- Dziękuję kochanie. A co z naszymi planami z rano ? Nadal aktualne ?
- Oo i to bardzo. - obróciłam się i pocałowałam go namiętnie. Anity i Marco już nie było. Ruszyliśmy w stronę łóżka. Zerwałam z niego kraciastą koszulę. Tęskniłam za jego ciałem.
Gdy rano się obudziłam, leżałam nago w objęciach Mo. Noc była cudowna. Miałam ochotę powtórzyć wszystko jeszcze raz. Gdy chciałam wyrwać się z objęć, Moritz mnie przyciągnął do siebie.
- Gdzie idziesz księżniczko ?
- Jeśli nie śpisz to nigdzie.
- A to dobrze. Jak tatuaż ?
- Nie boli. Wszystko dobrze.
- Cieszę się. Wstajemy ?
- Musimy. Praca. . .
- Całkiem zapomniałem . . .
- Upojna noc. - zachichotałam.
- I to bardzo. Była cudowna i wyjątkowa.
- Kocham cię wiesz ?
- Wiem. A ja ciebie. Wiesz ?
- Wiem. A teraz chodź. Zrobię ci śniadanie i jedziemy do pracy.
- Nie zapomnij, że od dzisiaj trenujesz.
- Nie mam siły . . .
- Wymiękasz kochanie ?
- No coś ty. Wstawaj.
Pobiegłam do łazienki. Stanęłam pod prysznicem razem z Mo. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Zrobiłam śniadanie i wypiłam kawę. Spakowałam rzeczy na trening. W samochodzie rozmawialiśmy o planach.
- Jutro zgrupowanie. . .
- Już tak szybko ? Całkiem zapomniałam. Chyba pojadę do Warszawy. Pooglądam polską kadrę i dowiem się w końcu. . .
- Chodzi o Kubę ?
- Tak. Nie rozumiem, o co chodzi. No dobrze. Dużo na to wskazuję. Ale jak to możliwe ?
- Nie wiem kochanie. Musimy się dowiedzieć.
- O której lecisz ?
- Z samego rana. Musimy mieć dużo czasu. . . Będziemy trenować. W tym roku Mistrzostwa Europy U-21.
- Zawiozę cię.
- Nie musisz kochanie.
- Muszę. Kocham cię i chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu. - pocałowałam go w policzek.
- No dobrze. Zabierzesz ze sobą Anitę do Polski ?
- Tak.. Marco wyjeżdża nie zostawię jej samej.
Dojechaliśmy na stadion. Nie chciało mi się wysiadać. Byłam taka szczęśliwa. Bałam się co się wydarzy, jak zobaczę Mario. Wysiadłam i poszłam prosto do gabinetu. Wybrałam numer do Anity.
- Siemka mała.
- Hejka. Co tam ?
- Jesteś już w pracy ?
- Właśnie parkujemy.
- Przyjdziesz do mnie do gabinetu ?
- Pewnie. Pewnie.
Odłożyłam telefon i spojrzałam przez wielkie okno. Na murawie nikogo nie było. Wszedł Mario. Od razu popatrzył na moje okno. Odwróciłam wzrok. Siadłam w fotelu i czekałam, aż przyjdzie Anita. Musiałam z nią porozmawiać. Szybko.
__________________________________________________________
Mam nadzieję że nadal czytacie :) Pozdrawiam :)

5 komentarzy:

  1. Genialne jak zawszee .

    Zapraszam do mnie http://ona-ty-i-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny!
    Czekam na kolejny!


    Zapraszam przy okazji do mnie :) NOWY ROZDZIAŁ!
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-56.html

    OdpowiedzUsuń