- Mario.. Wczoraj tak zniknąłeś..
- Marta zrozum..
- Wiem, wiem Mario.. Wiem...
- A więc sama widzisz.
- Ale nadal jesteś moim najlepszym przyjacielem i za tobą tęsknie.
- Ja też.. Chcesz się potem spotkać ? - powiedział potem, bo była już 4 w nocy...
- Pewnie.
- Przyjechać do ciebie ?
- Tak. Jak już będę w domu to zadzwonię. Porozmawiamy. Zrobię ci dobry obiad. - powiedziałam uśmiechając się do słuchawki.
- Już się cieszę. Do jutra kochanie. Kocham cię mała.
- Do jutra przystojniaku.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Leżałam jeszcze przez godzinę, ale nie mogłam spać. Była już 5, więc mogłam wstać. Otworzyłam wielkie drzwi na taras, by przewietrzyć dom. Nudziło mi się, więc po cichu wysprzątałam całość. Ta posiadłość dawno nie widział kobiecej ręki. Przygotowałam śniadanie dla chłopców i wyszłam do ogrodu. Było ciepło. Siadłam na leżaku trzymając w ręku kawę. Zadzwonił telefon.
- Marta.. Jak tam Marco? Bardzo zły?
- A cześć, cześć. Śpi..
- Muszę się z nim zobaczyć..
- Anita.. To na razie nie jest dobry pomysł.. Jest bardzo zły..
- Zadzwoń jak będzie już dobrze. Ja jadę do pracy. Będę dopiero wieczorem. Musimy ustalić dużo rzeczy.
- Dobra. Pa.
Wstałam i poszłam sprawdzić co u chłopaków. Moritz miał wielkie łóżko, więc położyłam się w środku i przytuliłam do mojego chłopaka. Dopiero wtedy usnęłam. Nie spałam długo. Koło 10 chłopcy wstali. Nie miałam co leżeć. Podniosłam się i poszłam do nich.
- Moritz. Głowa mnie boli jak cholera. Ile ty we mnie wlałeś ?
- Ale spokojnie. Nie zmuszałem cię do picia. I myślisz, że mnie głowa nie boli ?
- Nie wiem co cię boli, a co nie.. Ale mnie suszy. - zaczęłam się śmiać. Nie mogłam wytrzymać. Byli jak małe dzieci. Najpierw piją, a potem płaczą.
- A ty co się tak GŁOŚNO śmiejesz ? - powiedział Marco patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Wiesz co Marco. To mi działa na nerwy. Weź odpie*dol się ode mnie. Nie musisz się na mnie wyżywać.
- Dobra sorry siostra. Po prostu jesteście takie podobne. Tylko inny kolor włosów.
- No co ty dajesz. . .
- Jak was się lepiej pozna to jesteście podobne.. Bardzo .
Podszedł do mnie i mnie przytulił. - Przepraszam kochanie - pocałował mnie w głowę i przytulił mocniej.
Wyrwałam się z objęć i udałam się do swojego chłopaka.
- Chyba jadę do domu. Nie ma Anity, więc posprzątam, ugotuję.. Przyjedziecie wieczorem ? Marco musi z nią pogadać.
- Pewnie. Muszą. Mam dosyć ględzenia. . .
- Więc przyjedźcie o 17... Anity jeszcze nie będzie, więc chwilę pogadamy.
- Moja kochana martwi się o wszystkich. - złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry. Zatopił swoje usta w moich.
- Do potem..
Wyszłam z domu i udałam się do samochodu. W drodze zadzwoniłam do Mario, że może przyjechać. Zajechałam pod drzwi i poszłam się przebrać. Mario wszedł nie dzwoniąc. Nadal miał klucze.
- Cześć Mario. Tęskniłam. - podpełzłam do niego i rzuciłam się na szyję.
- Ja też mała. Co tam u ciebie ?
- Nic nuda..
- Sama jesteś ? Gdzie reszta ferajny ?
- To także twoi przyjaciele. Nie zapomnij. Nikt ci nikogo nie zabiera. Długa historia...
- Nie martw się o mnie.. A więc opowiadaj.
Siedliśmy na sofie i gadaliśmy. Byłam koło przyjaciela i trzymałam swoje nogi na jego kolanach.
- Wczoraj zniknęła Anita.. Wszyscy jej szukali, a Marco się niepokoił.. Znalazłam ją na mieście z jakimś typem.. Zrobiła się afera. Anita mówi, że to tatuażysta u którego planuję zrobić nowy tatuaż, a nic nie mówiła, bo to miała być niespodzianka. Ale Marco nie chce w to wierzyć..
- O matko. Jak on się czuję ? Pamiętam jaki załamany był ostatnim razem..
- Niezbyt.. Cały czas jest albo smutny, albo zły i krzyczy.. Już dzisiaj rano na mnie naskoczył..
- Muszę się do niego odezwać..
- Powinieneś...
Gadaliśmy jeszcze długo. Opowiadałam mu rzeczy ze swojego życia. On mi również. Czas szybko leciał. Ugotowaliśmy obiad i zjedliśmy. Mario jeszcze pozmywał.
- Marcik, ja się zbieram . .
- Gdzie już uciekasz ? Pali się ?
- Nie nie pali. Obiecałem braciom, że do nich wpadnę. Zadzwonię później albo jutro.
- No dobrze. To leć. - przytuliłam się do niego i nie puszczałam.
- Marta muszę iść...
- Zaraz !
- Martaa...
- No dobra. Idź. Ale masz się odezwać !!
- Odezwę się na pewno.
Chciałam przygotować ciasto. Wiedziałam, że każdy lubi ciasto i na pewno rozładuje to troche atmosferę. Upiekłam murzynka. Gdy wyciągałam go z blachy, do domu weszli Moritz i Marco.
- O boże jak pachnie.. - rozmarzył się Moritz.
- Już. Poczekaj niech przestygnie.
- Muszę ?
-Tak. Będzie cię bolał brzuszek. - powiedziałam głaszcząc go po brzuchu.
- No dobrze. To czekam.
- Marco jak tam.?
-...
- Marco ?
-...
- MARCO !
- Co co ?
- Pytam się jak tam ? O czym tak myślisz ?
- O niej..
- Zaraz przyjdzie to porozmawiacie...
- No, no dobra.. - gdy to mówił, już mnie nie słuchał..
Zrobiłam kawę i pokroiłam ciasto. Chłopcy zjedli całe. Sami.
- Pyszne kochanie.
- Dziękuje.
- No to teraz poprosimy drugie siostra.
- Nie ma drugiego. Nie mogę was rozpuszczać.
- Oh.. Ale ty jesteś..
Usłyszałam klucze wkładane do zamku. Do przedpokoju weszła Anita. Odstawiła torbe i zdjęła buty. Po cichu weszła do kuchni.
- Marco.. Możemy porozmawiać ?
- Mo. Zabieramy się. Czas na "deser" - powiedziałam poruszając brwiami. Zaśmiał się i złapał mnie za ręke. Poszliśmy do mojego pokoju.
* U Anity *
- Marco.. Ja.. To nie było tak jak to wyglądało. Na prawde nie wiedziałam, że tak to wyjdzie.
- Aha. Ciekawe...
- To miała być niespodzianka, dlatego nic nie mówiłam. Byłam umówiona z tatuażystą. Siedzieliśmy na kawie i przeglądaliśmy katalog ze wzorami.
- No i ja mam w to wierzyć ? Carolin też tak mówiła..
- Super!-powiedziałam wściekła.-A miała ta twoja Caroline coś takiego?! Zobacz ! - powiedziałam podciągając koszulkę i pokazując bliznę. Na moich żebrach widniał nowy tatuaż. Był to duży napis " Let the Love Save Your Soul ... M. " . Pod napisem widniały dwie piękne róże, żółta i czerwona. Litera M stała dla Marco.
Marco wstał i podszedł do mnie. Delikatnie dotknął boku, podziwiając moją bliznę.
- Przepraszam kochanie. - objął mnie delikatnie i pocałował. Nie byłam już na niego zła. Wiedziałam, że ta sytuacja była dwuznaczna.
- Chodź jedziemy do mnie. Niech M&M-sy zostaną sami.
* U Marty *
Leżeliśmy na moim łóżku i oglądaliśmy telewizję.
- Nic nie słychać z dołu. Nie pozabijali się?
- Na pewno nie.-odpowiedziałam.
- Co dzisiaj robiłaś ?
- Nic.. Przyjechałam do domu.. Zadzwoniłam do Mario, posiedzieliśmy, pogadaliśmy...
- Co on tu robił ?
- Nic.. Przyjaźnimy się. Chcieliśmy pogadać.
- Tylko pogadać ?
- Moritz. Teraz ty popadasz w paranoję ?
- Ja popadam w paranoję ? Całujesz, spotykasz się z nim za moimi plecami.
- Że co ?
- Widziałem, jak całowaliście się ostatnio. A niby poszłaś tylko po telefon..
- To on mnie pocałował. Od razu go odepchnęłam i wytłumaczyłam, że kocham ciebie.
- Weź.. Jak by tak było to byś się dzisiaj z nim nie spotkała..
- O nie ! Nikt mi nie będzie zabraniał spotykać się z przyjacielem ! Moritz nie zdradzam cię ! Kocham tylko ciebie !
- Pewna jesteś ? A może lecisz na dwa fronty ?
- Wyjdź.
- To jak ? Przyznasz się ?
- Powiedziałam wyjdź..
- A więc nie.. KURWA.
- WYPIE*DALAJ Z MOJEGO DOMU !!!
Moritz wyszedł z domu i odjechał. Rozpłakałam się i schowałam twarz w poduszkę. Marco i Anity już nie było. Napisałam SMS..
Mario przyjedź..proszę...
_______________________________________________________
Huhuhu ale się dzieję :D mam nadzieję że się podoba ;) zapraszam do komentowania :)
Kooooocham ♥
OdpowiedzUsuńSuper!! Jestem ciekawa co wydarzy się dalej!!
OdpowiedzUsuńOooooooooooooooo... to przecież przyjaciele.
OdpowiedzUsuńŚwietne! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/
Kiedy następne ?
OdpowiedzUsuńJutro ;)
UsuńSuuuper,z chęcią czytam. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńZajebiste! Boże Mo daj spokój!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie :)
http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-48.html