piątek, 1 marca 2013

Rozdział 1

W Dortmundzie byłam po 8 rano.. Jechałam krócej niż do moich rodziców, którzy mieszkali koło Frankfurtu. Zatrzymałam się niedaleko dobrze znanej mi małej piekarni. Bywałam w Dortmundzie już nie raz, i zawsze tam wpadałam. Kupiłam małą kawę i drożdżówkę. Wsiadłam do samochodu, oparłam się i odstawiłam kawę. Wzięłam telefon, bo chciałam zadzwonić do Poli, ale uznałam, że jest jeszcze za wcześnie.. Ona lubi pospać, dlatego napisałam jej SMS że już dojechałam i jak wstanie ma się odezwać.
Na oglądanie domu byłam umówiona z maklerką dopiero na 12, więc miałam jeszcze chwile czasu. Pojechałam do hotelu. Wzięłam długą kąpiel. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Dzwonił nikt inny, jak Pola.
- Halo . -
- Cześć Galiczkaa.! - tak mnie nazywała.. Nie wiem skąd jej się to wzięło.
- Siema Piacho ! - a tak ja ją nazywałam.
- Jak się jechało ?
- W miarę spokojnie .. - odpowiedziałam zmęczona.
- Wiesz co, to ja ci nie przeszkadzam. Rób co masz robić. Wieczorem pogadamy - zawsze wiedziała kiedy potrzebuję spokoju. Za to ją kochałam.
- Dobra. Papaty. - tymi słowami rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju po swoje rzeczy. Ubrałam się  i uczesałam , bo nie lubię chodzić w rozpuszczonych włosach. Nie musiałam się jakoś specjalnie ubierać, gdyż maklerka bardzo dobrze mnie znała. Jeszcze jak byłam dzieckiem. I wiedziała, że nie przepadam za obcasami i tym podobnym. Szybko się umalowałam i spojrzałam na zegarek. Była 11.20... Uznałam, że mogę pomału jechać. Złapałam telefon, włożyłam do kieszeni, a kluczyki wzięłam w rękę. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na spotkanie. Stojąc przed domem byłam zachwycona. Był przepiękny. W środku tak samo. Nie chciałam już z niego wychodzić. Uznałam że nie będę szukała innego i wybrałam ten. Od razu podpisałam wszystkie dokumenty. Wprowadzać można się było od zaraz. Dom był już urządzony, więc pojechałam do hotelu po swoje rzeczy i zapłaciłam za pobyt.
Następny dzień był dniem szukania pracy. Rano wstałam i szybko się ubrałam. Miałam nadzieję, że Borussia Dortmund będzie coś dla mnie miała. W końcu byłam po studiach menadżera sportu. Pojechałam na Signal Iduna Park. Byłam już umówiona z Panem Zorc'iem. Zaparkowałam moje kochane autko,złapałam szybko torebkę, wysiadłam i zamknęłam samochód. Tak się złożyło, że drużyna miała akurat trening. Przyglądałam się im chwilę, ale nie miałam zbyt wiele czasu. Poszłam w stronę biur. Szybko odnalazłam gabinet Pana Zorc'a. Zapukałam i weszłam. Przy biurku siedział uśmiechnięty Michael. Kazał spocząć naprzeciwko. Nasza rozmowa trwała i trwała, ale była bardzo przyjemna. Spodobałam mu się i od razu przyjął mnie na swojego zastępcę. Kolejnym krokiem było poznanie drużyny. Zeszłam z moim nowym szefem na dół, gdzie trenowali. Na początku nikt nas nie zauważył. Po chwili Jurgen Klopp podszedł do nas aby się przywitać.
- Witam! Jestem Jurgen Klopp - tymi słowami podał mi rękę.
- Dzień dobry jestem Marta. Marta Gałkowska.
- Jurgen, to jest teraz moja prawa ręka. W końcu mam zastępcę- Michael Zorc uśmiechną się w moją stronę. Sądzę, że chyba się zarumieniłam.
- Bardzo mi miło Marto. Witamy w Borussi - uśmiechnął się Jurgen
- Dziękuję bardzo. - chciałam być za wszelką cenę profesjonalna.
Jurgen podszedł w stronę chłopaków. Zanim coś powiedział zawołał mnie gestem ręki w swoją stronę.
- Powitajcie Martę Gałkowską. Jest od dzisiaj zastępcą pana Zorc'a. Bądźcie dla niej bardzo mili.
Jako pierwszy podszedł Kuba z Łukaszem.
- O widzę że mamy nową Polkę.
- Oj Łukasz nie zawstydzaj dziewczyny.
- Jestem Łukasz ,a to mój przyjaciel Kuba. Wiesz co Kuba, te nasze polskie dziewczyny to jednak najładniejsze. - teraz już napewno się zarumieniłam.
- Przepraszam za niego. Chodź już..
- Bardzo miło was poznać. - Powiedziałam jeszcze szybko zanim odeszli.
Następny podszedł Mario, Marco i Moritz.
- Jesteśmy Marco, Mario i Moritz. - powiedział Mario pokazując po kolei palcem.
- Hej jestem Marta. - podałam im rękę.
Tak przywitałam się z każdym z nich.. Dochodził wieczór, więc Pan Zorc pokazał mi szybko mój gabinet. Był śliczny z wielkimi oknami na murawę. Bardzo mi się podobał. Byłam już bardzo zmęczona, więc uznałam, że pojadę do domu. W połowie drogi do samochodu podbiegł do mnie Mario.
- Hej Marta. Wiesz chcieliśmy się spytać o numer bo zawsze może się przydać...
- Nie ma sprawy chłopaki. Macie... - i podyktowałam numer. Pożegnałam się z Mario i wróciłam do samochodu. Jadąc pod bramę zauważyłam, że bardzo mi się przyglądają... Nie wiedziałam o co chodzi, więc pojechałam do domu... Pomyślałam, że może się spodziewali, że będę jeździć starym polonezem...
Już byłam w drzwiach gdy zadzwonił telefon...

_________________________________
Mam nadzieję że się spodoba. Jesteś.? Zostaw komentarz ;)

A to Łukasz i Kuba :)






 A to dom Marty ;)

4 komentarze:

  1. Też chce taki dom:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :)
    A dom przepiękny <3
    Zapraszam do siebie :) http://footballforever12.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń