niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 11

* U Anity *
Obudziłam się wtulona w Marco. Wygląda słodko, gdy śpi. Zauważyłam, że dostałam smsa.
"Widzimy się o 10 mała" -ucieszyłam się.
Wstałam tak, aby nie obudzić chłopaka. Miałam jeszcze półtorej godziny, więc poszłam pobiegać. Zaniedbałam się po przyjeździe do Niemiec. Potem szybko przebrałam się i pojechałam do miasta, gdy wszyscy jeszcze spali.
-Dzień dobry.
-Hej Anita.
-Proszę, powiedz że masz kawę.-powiedziałam z nadzieją do mężczyzny.
-Zaraz obok jest kafejka. Wezmę tylko album i idziemy.
-Dobra.
Siedzieliśmy na dworze, bo była bardzo ładna pogoda, ale nie było upału.
-To tym stylem. Tu wstawimy to, a tu tak. Jak ci się to widzi?-spytałam.
-Czemu nie. A gdzie?
-Tu bym chciała.
-Hmmm...ok.
-Kiedy skończymy?
-Musimy się jutro zobaczyć i będzie super.
Byłam bardzo zadowolona.
-Kurde. Telefon mi padł. Wracamy na górę?-zaproponowałam.
Ok 18 wróciłam do domu. Marta siedziała w kuchni zasmucona.
-Hej młoda? Co się dzieje? Ty nie z Mo?
Widać po niej, że była wkurzona.
-Anita, co ty odpierdzielasz?!
-Hmm? -rzuciłam, jednocześnie próbując skojarzyć co takiego zrobiłam.
* U Marty *
Gdy rano wstaliśmy, Marty już nie było. Pomyślałam, że poszła biegać, więc jej nie przeszkadzaliśmy. Wytłumaczyłam to Marco. Miałam czas z nim porozmawiać.
- Chodźcie chłopaki. Pogadamy. - powiedziałam człapiąc do kanapy. Obydwaj siedli obok mnie i mnie objęli.
- Więc to na poważnie ? - zapytałam odwracając się w stronę Reusa - Wiedz, że jeśli ją zranisz powyrywam ci nogi z dupy. Nie dam jej nic zrobić.
- To na poważnie. Kocham ją bardziej, niż wtedy Caro... Masz ode mnie pozwolenie. Jeśli coś mi odpali, po prostu się mną zajmij.
- No dobrze braciszku. Robię to, bo was kocham. Jeśli ona, by coś odpaliła to ją zabiję. Zależy mi na was wszystkich. - powiedziałam całując chłopców w policzki.
- Moritz.
- Tak ?
- To samo tyczy się ciebie. Jeśli jej coś zrobisz.. To wiedz, że jest z tobą źle. To moja SIOSTRA.-zagroził Marco.
- Nie mam najmniejszego zamiaru. - powiedział Mo odgarniając mi włosy i muskając szyję.
- Nie strasz go, bo mnie zostawi i wtedy będę ciebie zamęczać.
- Po to jestem kochana. Obojętne co jest, możesz do mnie przyjść. To że jest Anita nic nie zmieniło. Dalej jesteś moją malutką.
- A ty moim dużym braciszkiem.
Gadaliśmy tak jeszcze trochę. Była już 15, a Anity dalej nie było. Marco bardzo się niepokoił, bo jej telefon nie odpowiadał. Postanowiliśmy pojeździć po mieście. Rozdzieliliśmy się. Pierwszy raz od wypadku usiadłam za kierownicą. Uznałam, że czuję się już dobrze.
Jeździliśmy w kółko. Cały czas byliśmy w kontakcie. Jechałam koło kawiarni, gdy zobaczyłam Anitę z jakimś chłopakiem. Siedzieli blisko siebie. Bardzo blisko.
- O F*CK !! - rozmawiałam właśnie z Marco przez jeden telefon, a z Mo przez drugi.
- MARTA !! CO SIĘ DZIEJĘ ? - wydarł się zaniepokojony Moritz do telefonu.
- Spokojnie. Mi nic nie jest.. Jedźcie do domu, już wracam...
- A co z Anitą ?? - powiedział zdenerwowany Marco.
- Zguba się znalazła. Nie powinnam jej przeszkadzać. . .
- Marta ! Co ty zobaczyłaś ?
- Jedzcie do mnie.. Wszystko wam wytłumaczę.
- Dobra. Pośpiesz się.
Rozłączyłam się i złapałam za jeden z telefonów. Szybko zrobiłam zdjęcie. Chciałam mieć dowód.. Byłam na nią bardzo, baardzo zła. Pojechałam szybko do domu.
- Dobra chłopaki widziałam ją..
- No i gdzie ona jest ?
- Siedziała na kawie, ale..
- CO ALE ?
Nie byłam pewna, czy mam mówić Marco. Ale uznałam, że nie powinnam ani ja, ani ona go oszukiwać. . .
- Nie była sama..
- Jak to ?
- Marco to mógł być znajomy, rodzina... Nie wiem kto. To nie musiało nic znaczyć.. - wyjęłam telefon i pokazałam im zdjęcie.
- O nie. To nie znajomy. Wiecie co... Chyba pojadę do domu.
- MARCO !! NIE RÓB NIC GŁUPIEGO ! MARCO ! - wydarłam się na niego i wskoczyłam mu na szyje. Wiedziałam, że jest z nim źle. Nie mogłam go puścić samego.
- Marco idioto. Możesz na nas liczyć. Nie rób nic głupiego, bo cię uduszę stary...
- Mo on nie może pojechać sam. Jedź z nim. Ja na nią poczekam. Powytykam i przyjadę do was. Nie mam zamiaru z nią siedzieć...
- Nie Marta. Ja chce być sam..
- Nie Marco ! Nie ma chce być sam. Nie chcesz. Wierz mi, nie chcesz. Jedźcie !
Chłopcy pojechali, a ja weszłam do domu. Byłam zła. Byłam też smutna, że własna siostra tak wykorzystała mojego prawie brata. Gdyby podeszła mi teraz pod rękę byłoby źle. Poszłam do kuchni i napiłam się wody. Usiadłam. Musiała ze mnie zejść złość. Mogłabym ją zabić... Nie miałam zbyt wiele czasu, bo po 18 przyszła do domu.
-Hej młoda? Co się dzieje? Ty nie z Mo? - spytała zadowolona.
-Anita, co ty odpierdzielasz ?! - wrzasnęłam wstając od stołu.
-Hmm? -rzuciła.
- I ty się jeszcze pytasz ?! My jeździmy, martwimy się, a ty sobie randkujesz ?
- O co ci chodzi ? Jakie randkowanie ?
- Dzwoniliśmy, ale miałaś wyłączony telefon. Marco postawił wszytko do góry nogami żeby cię znaleźć. W końcu pomyślałam o kawiarni koło parku. Jadę, rozglądam się, a ty ..aaaaaaaaa - wrzeszczałam pokazując jej zdjęcie.
- Marta to nie tak..
- A jak ? I to nie mi powinnaś się tłumaczyć. Tylko Marco. Jest z nim źle ! Bardzo.
- Po bieganiu byłam umówiona. Nikomu nie mówiłam, bo to była niespodzianka. Chcę sobie zrobić tatuaż. Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o projekcie. A to, że siedzimy sobie prawie na kolanach, to dlatego, że zaglądaliśmy do jednego katalogu. A to, że mnie dotyka to przypadek. Rozmawialiśmy o miejscu tatuażu.
- Anita. Mówi się o czymś takim. Wiesz jak Marco się teraz czuje. Nie mogłam go puścić samego do domu. . . Dobra koniec gadania. Jadę tam.
- Jadę z tobą !
- Nigdzie nie jedziesz. Ja mu to jakoś wytłumaczę. Niech ochłonie.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam. Byłam mocno rozkojarzona. W głowie miałam scenę Anity i tatuażysty. Mnie i Mario.. Nie patrzyłam na drogę. Przejechałam na czerwonym świetle. . . Miałam szczęście, że nic nie jechało. Już bym leżała na wyciągu albo co gorsza w piachu.. Gdy zajechałam, zgasiłam samochód i jeszcze chwilę siedziałam. Nie mogłam się wyrwać z zamyślenia.. Moritz usłyszał samochód i wyszedł przed dom. Otworzył moje drzwi.
- Wszystko w porządku kochanie ?
- Taak... tak wszystko dobrze. Wytłumaczyło się..
- Cieszę się. Chodź pogadasz z nim.
Weszłam do domu Moritza. Marco leżał na kanapie i udawał, że ogląda film. Podniosłam jego głowę i usiadłam. Położyłam jego blond fryzurę na swoich nogach. Głaskałam go po głowie.
- Widzisz mówiłam, że to zbieg okoliczności.. To był tatuażysta. Oglądali katalog.. telefon jej się rozładował.
- Oj dobra.. Caro też tak mówiła. Skończ. - złapałam go mocnej za kłaki. Dałam mu do zrozumienia "grzeczniej ". - ał.. dobra..
- Marco nie zamartwiaj się. . .
- Stary. Głowa do góry. Trzeba mu polać. - powiedział Mo, sięgając po butelkę z koniakiem. Nalał do szklani i podał przyjacielowi, który wypił wszystko na raz.
Siedziałam i słuchałam rozmowy chłopaków. Rozmawiali o dziewczynach, samochodach, piłce,... Byli pijani. Postanowiłam przerwać ich alkoholowy tok.
- Dobra chłopaki. Koniec. Spać. Wy tam. - powiedziałam do chłopaków wskazując na sypialnie Moritza - a ja tu.
- No dobra.. A nie chcesz z nami ?
- O nie nie. Ja z pijakami nie śpię.
- No dobra..
Zaprowadziłam panów do sypialni. Od razu odpłynęli. Nakryłam ich kocykiem i zrobiłam zdjęcie. Nie mogłam się powstrzymać. Wyszłam z pokoju i przymknęłam drzwi. Nie chciałam ich zamykać, by słyszeć czy oddychają.
Nie mogłam spać... Chodziło mi po głowie tysiące myśli. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Mario.
- Marta.. Co się dzieję. Czemu dzwonisz o tej porze.. - powiedział Mario mocno zaspany.
- O matko. Mario przepraszam.. Zapomniałam, która godzina. Przepraszam. Dobranoc.
- Marta myszko. O co chodzi ?
- ...
_________________________________________________________
Zapraszam do komentowania :) Mam nadzieję że się podoba ;)

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! :3
    Czekam na kolejny ;>
    Zapraszam do mnie : http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-38.html mile widziany komentarz :)
    Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Boże dobrze ze wyjaśniło się z Anitą :) Rozdział super! Czekam na kolejny!


    Przy okazji zapraszam do mnie :) Miły też jest komentarz! :) NOWY ROZDZIAŁ!
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-48.html

    OdpowiedzUsuń