Wstałam bardzo rano. Nie mogłam spać. Znów myślałam o Mario. No, ale cóż. Nic nie szło zrobić. Ubrałam się i wyszłam z domu. Biegałam po parku blisko domu. Godzinę później byłam już z powrotem. Wykąpałam się i ubrałam. Napiłam się kawy i siadłam w salonie. Anita jeszcze spała. Była wczoraj bardzo zmęczona. Pojechałam na uczelnię. Miałam do odebrania jakieś papiery. Zrobiłam, co miałam zrobić i pojechałam do hotelu kadry. Byłam umówiona z Kubą. To była moja ważna sprawa. Mieliśmy załatwić parę rzeczy dla Kuby i ja robiłam za szofera. Najpierw pojechaliśmy do jego babci. Chciałam poczekać w samochodzie, ale uparł się bym weszła. Powiedział, że babcia mnie pokocha. Wysiadłam i podreptałam za nim.
- Cześć babciu ! - darł się Kuba już od wejścia.
- O Kubusiu. Cześć. Co ty tu robisz ?
- Przyjechałem na chwilę babciu. Przywiozła mnie przyjaciółka.- podałam rękę babci Kuby.
- Bardzo mi miło. Marta.
- Witaj Marta. Jaka znajoma buźka. Śliczna dziewczynka. Skąd się znacie ?
- Marta była studentką w Warszawie. Potem przyjechała do Dortmundu i zaczęła z nami pracować. A teraz ma wolne, więc przyjechała do domu.
- No tak. Właśnie tak.
- I musisz wozić Kubusia ?
- Tak. Ale bardzo chętnie to robię. Kocham jeździć samochodem.
- Tak jak ja. Dlatego to ja prowadzę z powrotem.
- Tylko nie zarysuj. To auto Poli. Dostała je ode mnie na urodziny.
- No dobrze. Chodźcie dzieciaczki.
Weszliśmy do przytulnej kuchni. Była staromodna, taka jaką pamiętałam z domu mojego dziadka. Zawsze chętnie tam jeździłyśmy razem z Anitą.
- Co u ciebie Kubuś ?
- Nic babciu. Wszystko dobrze. Agata zdrowa, Oliwka też. .
- Cieszę się.
- Przyjechałem sprawdzić co u ciebie.
- Nic. Spokojnie.
- Babciu, Aga się pytała czy masz te zdjęcia, które ostatnim razem oglądała.
- Pewnie, że mam.
- Mogę je wziąć? Chciała je przejrzeć. Zabierzesz je ze sobą Marta ? Nie chce ich ciągnąć do hotelu i w ogulę.
- Tak, tak. Nie ma problemu. Wezmę.
- Martuś. Masz taki znajomy głos. Jak bym cię już kiedyś widziała.- zaśmiałam się jedynie. Nie wiedziałam, o co im wszystkim chodziło. Odezwał się Kuba.
- Każdy nam to mówi. Zachowujemy się tak samo, mamy takie same znaki spostrzegawcze...
- Hm. Dziwne.
- O i to bardzo.
Posiedzieliśmy jeszcze chwile. Musieliśmy się zbierać. Kuba chciał kierować. Siadłam na fotelu pasażera, rozluźniłam się i słuchałam muzyki.
- Martuś, co się dzieję? Ostatnio jesteś taka rozkojarzona.
- A wiesz Kubuś. Dużo się dzieje. . .chciałabym wrócić do zwykłego, nudnego życia.
- Opowiedz mi wszystko. Chyba, że nie chcesz.
- Opowiem. Myślę, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Jesteśmy. Na pewno.
- Więc dzieję się dużo. Gdy rozstałam się ostatnio z Mo.. ten czas spędziłam z Mario. Ale nie na przyjacielsko. Było coś więcej. W końcu powiedziałam mu, że kocham Mo. Raczej się to nie zmieni i nic na to nie poradzę. Gdy pogodziłam się z Leitnerem, byłam w siódmym niebie. Ale cały czas brakowało mi Mario. Tak samo jak byłam z nim, brakowało mi Mo.
- Dziwna sprawa. Opowiadaj dalej.
- Jak byliśmy ostatnio na imprezie, wiesz, wtedy co dzieci były u mamy Marco.
- Wiem kiedy.
- Nakryłam, a raczej zobaczyłam Mario w łazience z jakąś szmatą. Strasznie mnie to zabolało. Ale nie powinno. Bo przecież kocham Moritza. Jestem tego tak pewna, jak tego, że słońce jest gorące, ale ...
- Kochasz i Mario.
- Nie wiem. Przeprosił mnie, ale ja dalej mam ten obraz przed oczyma. Nie mogę się go pozbyć.
- Rozumiem cię. Czujesz się zdradzona i zraniona.
- No właśnie. Nie chce tego. Przecież nie można kochać dwóch osób na raz.
- Ale ty kochasz.
- No i jest problem.
- Mówiłaś o tym Moritzowi ?
- No coś ty. Kocham go !
- To dobrze. Wiedz, że zawsze cię wysłucham i doradzę kochana.
- Dziękuję Kubuniu.
Rozmawialiśmy, aż zajechaliśmy pod jedną bramę. Powiedziałam Błaszczykowskiemu, by został w samochodzie. Wyskoczyłam szybko. Musiałam coś załatwić. Wróciłam po 5 minutach. Jeździliśmy tak do 15. O 16 Kuba miał trening. Zostawiłam go pod hotelem, a sama pojechałam do domu. Anita oglądała telewizję.
- Siemka. Gdzie byłaś ?
- Hej. Jeździłam z Błaszczem. Miał parę spraw do załatwienia.
- Aha. Okej.
- Idę coś upiec. Mam ochotę na ciasto.
Zawsze, gdy byłam rozkojarzona i zestresowana gotowałam albo piekłam. Zrobiłam ciasteczka, babeczki i babkę. Chciałam ją wieczorem zawieźć do hotelu. Zadzwonił telefon.
- Halo !
- Możesz przyjechać ? - poznałam głos od razu.
- Tak.
- To dajesz. Tam gdzie wcześniej.
- Ok. Już jadę.
- Hej Anita. Ja muszę wyskoczyć. Jak chcesz to masz ciastka, babeczki i ciasto. Zaraz wrócę.
Wsiadłam do Mercedesa i pojechałam pod bramę.
* U Anity *
~Czas w Warszawie był cudowny. Rozerwałam się i odcięłam od nowego życia. Dzisiaj wieczorem chciałam iść na imprezę. Zastanawiałam się co się dzieję z Martą. Bardzo się zamartwiała z powodu Mario, tęskniła za Moritzem i ganiały ją rzeczy z Warszawy. Najlepiej byłoby jakby wróciła do swojego starego życia. Nie byłam pewna czy poradzi sobie ze wszystkimi problemami. Ale nie mogłam jej nakazać wrócić. Mogłam jedynie wspierać. Miałyśmy samolot dopiero za pół tygodnia. Nie byłam na nią zła, że zostawiła mnie w domu. Widziałam, że była zajęta. A że dom mi się bardzo podobał, chętnie w nim przebywałam. Z resztą nie byłam dzieckiem, daję sobie radę sama. Mogłam odwiedzić swoją grupę, z którą trenowałam dancehall. Super czasy i wspomnienia. A jeszcze upiekła mi takie dobroci.~
Myślałam jedząc ciastko. Zadzwonił do mnie Marco.
- Siemka kochanie.
- Hej.
- Co tam u was ?
- Stęskniłam się za Polską. A teraz siedzę w domciu.
- A gdzie Marta ?
- Ma parę spraw na mieście.
- Aha.
- No. A co tam u was ?
- Nic. Trening się właśnie skończył.
- A jak Mario? Bo Martę to dość mocno gryzie. Widać po niej.
- A no nijak. Nie wiem co z nimi będzie.
- Nie mam pojęcia. Marta ma wszystkiego dosyć. Jest zestresowana. Wszędzie biega. Strach jej dać samochód. Pędzi jak szalona.
- Biedna. Wierzę jej, że ma dosyć. Nie może się odciąć.
- Wiesz boję się o jej zdrowie. Jest z nią źle.
- Ah... Mam nadzieję, że da radę.
- Da. Jest z niej bardzo twarda baba. Z wszystkim daje radę. Z resztą ma nas.
- Więc będzie dobrze.
- Będzie. Dobra kończę, bo muszę zjeść jeszcze ciasteczka, babeczki i ciasto, które mi upiekła.
- Ooo. Zazdroszczę.
- Hehe. To wpadnijcie do nas.
- Chciałbym.
Rozmawialiśmy jeszcze. Po głowie mi chodziła Marta. Gdzie ona się tak śpieszyła ?
________________________________________________________
No i mamy już 30.. Planowałam max. 25 a tu już tyle. Mam nadzieję że nadal się podoba :)
Pozdrawiam wszystkich i jeśli macie jakieś uwagi to zapraszam na aska :) http://ask.fm/piszczek1897
Dziękuję wszystkim którzy komentują i tym którzy czytają mojego bloga " po cichu " :)
Uwielbiam twojego bloga ;** jest świetny, a przy okazji zapraszam do mnie :d http://niebezciebie.blogspot.com/ Możesz mi pomóc w rozgłoszeniu jego bo dopiero zaczynam ;p Z góry dzięki ;*
OdpowiedzUsuń