niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 41

* U Anity *
Był już wieczór. Postanowiłam pojechać do Marty i sprawdzić, jak się czuje i jak daleko zaszła już sprawa z Bartkiem. Wsiadłam w samochód i już chciałam odjechać, gdy zatrzymał mnie Marco.
- Poczekaj. Jadę z tobą. - siadł na miejsce pasażera. Do szpitala jechaliśmy długo. Były godziny szczytu i mieliśmy niezły kawałek od Marco. Planowaliśmy się przenieść na jakiś czas do Marty. Stamtąd nie było daleko, ale pomyśleliśmy, że pewnie tam mieszka Kurek i przygotowuje wszystko na powrót dziewczyny do domu. Pod szpitalem szybko weszłam do windy i pojechaliśmy na oddział, gdzie leżała Marta. Zapukałam cichutko i otworzyłam drzwi. Ujrzałam całujących się Martę i Bartka. Wyglądali jak kiedyś, gdy spotykaliśmy się całą rodziną, a oni chwalili się, że już niebawem ślub. Rodziców Marty nie było. Najprawdopodobniej też mieszkali w jej domu. Odchrząknęłam. Obydwoje się na mnie spojrzeli.
- O hej.
- Hej. Co u ciebie mała ?
- Jak widzisz coraz lepiej. Mam Bartusia, więc jest świetnie.
- Ah.. Kiedy ty odzyskasz tą pamięć ?
- O co ci już chodzi ?
- Dobra o nic. Nie kłóćmy się. - odwróciłam się za próg i zawołałam. - Marco, chodź.- blondyn wyłonił się i stanął w drzwiach.
- Cześć Marta.
- Heej.. - dziewczyna była mocno zdezorientowana. Znała już chłopaka, bo przedstawiał jej się wcześniej, ale oprócz imienia nie potrafiła nic o nim powiedzieć.
- Jak się czujesz ?
- Nadal mnie wszystko boli. W końcu jestem połamana. Nie wiem jak to się stało, ale boli.
- Miałaś wypadek.
- Nie chcę nic więcej wiedzieć. Nie mogę wytrzymać tego, że wszyscy opowiadają mi rzeczy, które właściwie dla mnie nie istnieją. Po prostu dajcie sobie spokój. - Bartek ścisnął Martę za rękę, widząc, że mocno się zdenerwowała, a aparatura zaczęła pikać szybciej.
- Szyy. Kochanie już dobrze. Szyyy. Jestem tutaj. Spokojnie.
Było to słodkie na swój sposób, ale ona już nie była jego. Należała do Mario i Moritza. On odzyskiwał ją. Małym kroczkami, ale z sekundy na sekundę prawdopodobieństwo, że odzyska pamięć było coraz mniejsze, a to, że zostanie z Bartkiem coraz większe.
Ktoś zapukał do drzwi. Odwróciłam się i powiedziałam - Proszę ! -
Do sali wszedł Kuba. Marta od razu rozpromieniała i zaczęła wołać - Kubaaa ! -
Ale jak to ? Przecież nic nie pamiętała ? O Kubie się dowiedziała niedawno. Czy to możliwe, że go kojarzy ?
- Cześć maleństwo. Pamiętasz mnie ?
- Oczywiście, że tak. Chodź. - chłopak podszedł do niej, a ona go bardzo mocno przytuliła.
- Tęskniłem kochana. Bardzo nam cię brakowało. Odzyskałaś pamięć ?
- Oh Kubuś jak ja się cieszę, że przyszłeś. Nie nic nie pamiętam. Dla mnie jeszcze wczoraj byłam na pizzy z Bartkiem w Warszawskiej knajpce.
- To skąd mnie pamiętasz ? Przecież poznaliśmy się dopiero tutaj ..
- Jakbym mogła nie pamiętać mojego kochanego braciszka. - Błaszczykowski spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Szukaliśmy kim Kuba mógł być dla Marty. Wyszło, że jest bratem ciotecznym. Ale nie z tej samej strony, co ja. Więc my nie byliśmy rodziną.
- To pamiętasz też, że jesteśmy rodziną tak ?
- Tak. - powiedziała bardzo dumna, uśmiechając się szeroko i szczerząc zęby do Bartka i Kuby.
- Bardzo, bardzo dziwne. Ale cieszę się, że mnie nie zapomniałaś. Kocham cię Martuś.
- Ja ciebie też Kubusiu. Opowiedz mi coś o swojej rodzinie. Może coś mi się przypomni.
- No dobrze. Mam żonę Agatę - wyjął portfel i pokazała jej zdjęcie Agi. - i córeczkę Oliwkę - teraz wskazał zdjęcie małej.
- Ale śliczne dziewczyny. No, no Kubuś. Umiesz się ustawić.
- Nie żartuj. Pamiętasz jeszcze coś ?
- Nie. Chyba nie.
- Pewna jesteś ?
- Tak..
- Pamiętasz kogoś z Borussii ?
- Wszystkich.. Ale niestety tylko z telewizora. Bardzo bym chciała was wszystkich poznać.
- Marta, ale ty nas znasz. Z wszystkimi się przyjaźnisz. My cię kochamy i uwielbiamy. Zawsze jak jesteś z nami na treningach jest wesoło. Pamiętasz może akcje z tatuażem ?
- JAKIM TATUAŻEM ??
- Masz tatuaż.
- JAA ?
- Tak. Pokazać ci ?
- O matko, co ja narobiłam... No pokaż.
- Jest świetny. Rozluźnij się, żebym ci nie zrobił krzywdy. - Marta opuściła oparcie łóżka i położyła się zrelaksowana. Kuba delikatnie podciągnął jej opatrunek. Napis " Life is brutal " ukazał się ich oczom.
- Zobacz.
- Nie mam jak. Nie jestem jeszcze taka sprytna, by się tak wygiąć.
- Poczekaj. Zrobię ci zdjęcie. - wyjął telefon i sfotografował tatuaż. Podał komórkę Marcie.
- O matko. No ładny, ale skąd ten napis ?
- Niedawno rozwialiśmy o pewnym zajściu. Byłaś przybita i nie miałaś już ochoty na nic. Powiedziałem Life is Brutal, a ty postanowiłaś wytatuować to sobie. Ja też mam. - Marco podciągnął bluzkę i pokazał swój. Był identyczny.
- O widzisz. Czyli że nawet dobrze się przyjaźniliśmy.
- Nawet lepiej. Byliśmy jak rodzeństwo.
- Więc witaj braciszku. - Marco ucieszył się i usiadł z powrotem na swoje miejsce. Marta odwróciła się do Bartka.
- Nawet taka pokiereszowana jesteś śliczna. - zachichotała cichutko i objęła twarz Bartka w obie ręce. Pocałował ją delikatnie w czubek nosa, a potem usta. Myślałam - jak dobrze, że nie widzą tego chłopaki. Zwariowaliby - Kuba był mocno zdziwiony i nie wiedział, o co chodzi. Poprosiłam go na zewnątrz.
- To były, a raczej obecny małej. Kiedyś byli już zaręczeni. No, a raczej są. Że to Bartek Kurek to raczej wiesz. Zerwał wtedy zaręczyny, bo chciał jechać do Moskwy i robić karierę. Jednak tęsknił za Martą. No i teraz miał okazje. Przyjechał i jakby nigdy nic. Mówiłam Marcie, że to ściema. Ale za każdym razem jak zaczynam ten temat denerwuje się, a jej ciało od razu odpowiada. Nie wiem co my mamy zrobić. Jeśli jej pamięć nie wróci to zostaną ze sobą i wrócą do Warszawy. Ale przecież Marty miejsce jest tutaj. Z Mario, Moritzem, tobą, mną, Marco i całą Borussią. Ona stała się częścią nas.
- Nie podoba mi się to. On ją oszukuję. Rozumiem jakby przeprosił i ona mu wybaczyła, ale on udaje, że nic się nie stało. Że zawsze byli razem. . . Co na to Marty rodzice ?
- No co oni mogą. Pokłócili się wszyscy. Tata Marty chciał urwać Bartkowi głowę. Marta stanęła w jego obronie i już nie mogli nic zrobić. Nie są zachwyceni, ale to nie jej wina, że nic nie pamięta. Trzeba to przyjąć i czekać.
W korytarzu usłyszałam krzyki. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam Mo i Mario z czerwonymi różami. Od razu ich zatrzymałam.
- A wy gdzie ?
- No jak to gdzie ? Do Marty.
- No chyba was pogięło. Wiecie, że tam jest Kurek ?
- Wiemy. I dlatego idziemy uratować księżniczkę i zabić złego smoka. A raczej odciąć mu to i owo.
- No chyba was coś boli. Marta by już na pewno żadnemu z was nie dała szansy.
- Ale Anita. My musimy ją zobaczyć.
- Serio ? Nie wytrzymacie dwóch dni ?
- Nie wytrzymamy godziny. Musimy i koniec. - przebili się przez nas i weszli do sali, gdzie leżała Marta i głaskała rękę Bartka. Gdy zobaczyła tą dwójkę wystraszyła się.
- Zabieraj swoją rękę od mojej dziewczyny. - wydarł się bardzo zły Moritz.
- Czy ty zgłupiałeś ? JA jestem dziewczyną BARTKA. A raczej narzeczoną. - pokazała pierścionek.
- Serio ? Jesteś aż takim idiotą i chamem żeby ją okłamywać ? Masz przy sobie najcudowniejszą osobę na tej planecie, a zostawiłeś ją i teraz jeszcze oszukujesz ? Nie jesteś jej wart.
- Weź ty się odpier*ol. Jest moja i koniec. Pogódź się z tym.
- O już zobaczysz co będzie jak Martusia odzyska pamięć. Wtedy tego pożałujesz. Już ci to gwarantuję. - aparatura Marty znów zaczęła szaleć. Marta zbledła i leżała zdenerwowana.
- Dobra chłopaki. Wszyscy wychodzimy. Kuba i Marco pilnują, żeby nie doszło do zamieszek. Wszystkim Good bye. Raz !
- Ja zostaję !
- Nie, ty nie zostajesz Bartek. Też idziesz.
Wszyscy wyszli, a ja uciszyłam pikanie. Ułożyłam Marcie poduszki i kołdrę.
- Śpij kochana.
Marta nic nie mówiąc, zamknęła oczy i od razu odpłynęła. Obserwowałam ją jeszcze przez chwilę i wyszłam do reszty ferajny.
- CO TO DO KU*WY NĘDZY MIAŁO BYĆ !? DO GROBU CHCECIE JĄ WPĘDZIĆ CZY ZNOWU MA ZAPAŚĆ W ŚPIĄCZKĘ !? CHCECIE ?
- Nie, nie chcemy. Ale chcemy, by wróciła do nas, a nie wiązała się z NIM.
- Mario. Nie przeginaj ! - Bartek się wkurzył. Kuba zagrodził mu drogę ręką.
- Powtarzam, że zakon to najlepsze co może być... i celibat-powiedziałam zdenerwowana.- Jeżeli będziecie się tak zachowywać, zadbam o to byś ty - odwróciłam się do siatkarza - wrócił do Moskwy. A wy - w stronę piłkarzy - mieli zakaz wstępu. A wiecie, że mogłabym. Marta po wyjściu wróciłaby do Warszawy, Lublina, Rzeszowa lub Frankfurtu i nie miała na głowie takiej hołoty. Zachowujcie się. Wiecie jakie to trudne dla niej ? Ona uważa, że teraz jest najpiękniej jak tylko może. Jest zakochana w Bartku. Mają zamiar wziąć ślub. A tu przychodzi takich dwóch i mówi : To mnie kochałaś. Czy wy jesteście normalni !?
- Weź... My po prostu bez niej nie możemy. Zobacz jakie trudne to jest dla nas.. Chcemy żeby było jak dawnej.
- Ja też w tym momencie dużo rzeczy chcę. I wyobraźcie sobie, że dla niej tysiąc razy gorzej. Więc wy jedziecie do domu. Ty do hotelu. Ja i Marco na zakupy, bo nie ma nic w lodówce, a ty Kubuś też już lepiej jedź.
- Kto z nią zostanie ?
- Nikt nie musi. Ma opiekę. Nie jest małym dzieckiem. Przyda jej się trochę spokoju, a nie walki w kisielu na żywo.
____________________________________________________
Przepraszam za lukę w dodawaniu ale mam straszne urwanie głowy ze szkoła, znajomymi, piłką, stronami.. :)) Pozdrówka :**

8 komentarzy:

  1. Super opowiadanie! Przeczytałam całe i nie mogłam się oderwać! Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne,fajne.xD Kiedy następny.? =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział
    Uwielbiam twojego bloga <3
    Czekam na następny rozdział
    Zapraszam do mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham czytać twój blog ; ). Mam nadzieje , że Marcie wróci pamięc i , że bedzie z Mario a nie Mortizem ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu Mario i Mo jacy zakochani po uszy xd
    Genialny rozdział! Czekam na kolejny!

    Zapraszam do mnie :) NOWY ROZDZIAŁ
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-62.html

    OdpowiedzUsuń
  6. super blog ;) nie mogę się oderwać dziś nie poszłam do szkoły bo chora jestem i przez cały dzień czytałam twojego bloga
    sama kocham BVB <3 i bardzo mi się to podoba
    już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :***

    OdpowiedzUsuń