środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 40

* U Marco *
- Będzie dobrze. Mamy szczęście, że Bartek nie jest złym człowiekiem, który by ją zdradził. Był po prostu młody i głupi, i postawił na karierę. Teraz ma nadzieję na comeback. Jeśli Martą nie przypomni sobie wszystkiego, zostanie z Bartkiem. I też będzie dobrze. Może chłopcy nie będą zbyt zadowoleni, ale tak się stało i już tak jest. Trzeba jakoś żyć. Jeśli będziemy mówić i narzucać jej z kim ma się prowadzać, zbuntuje się i już na pewno nam nie zaufa. Trzeba czekać. A my zostaniemy szczęśliwa rodzinką, która będzie rosła i rosła. Najpierw nasza 3, a potem popracujemy nad tym. Jestem największym szczęściarzem na świecie. Moja przyjaciółka się obudziła, moja dziewczyna jest w ciąży.. Czego chcieć więcej?
- Może to, że jest Bartek nie jest takie złe. Ma kogoś bliskiego. Gdy dzisiaj widziała tyle nowych ludzi była przerażona. Przynajmniej ma Bartusia, który przy niej jest i czuwa.. A co do nas. Cieszę się, że jesteś taki optymistyczny i mam nadzieję ,że udzieli mi się to.
- Będzie cudownie. Najwyżej będziemy tańczyć w tym roku na dwóch weselach.
- 2 ?
- Jeśli Martą nie odzyska pamięci to jej i Bartka, no i naszym - uśmiechnąłem się szeroko. Byłem w niebo wzięty.
- Dobra. - powiedział Anita, jednak nie było to szczere.
* U Anity *
Zeszliśmy na dół, gdzie dopadli mnie Mario i Mo. Były oczywiście gratulacje.
- Mario, bo jest do ciebie sprawa.
Weszłam schodami na górę.
- O co chodzi?
- Nigdy nie byliśmy blisko, ale muszę z kimś pogadać. Marco się cieszy z tego dziecka, a ja głupia mu o nim powiedziałam.
- Nie rozumiem.
I dlatego wolałabym gadać z moim grzybem. Ona wie, o co chodzi.
- Ja nie będę mamą. Mogę być co najwyżej rodzicielką. Jesteśmy za młodzi. Ja brałam pigułki, więc nie miało prawa się zdarzyć! Co my zrobimy? Ślub, dziecko i siedź w domu i niańcz. Chciałam być super lekarzem, profesorem, Reus piłkarz światowej klasy. Skończę w fartuchu, ale kuchennym.
- Ale i tak już nic nie poradzisz.
- Przez myśl mi przeszło, żeby usunąć.
- Marco ci nie pozwoli.
- Przecież poronienia też się zdarzają.
- Anitko...
Wybuchłam płaczem po raz kolejny tego dnia. Wtuliłam się w Mario. Umiał słuchać.
- To jest bardzo zły pomysł. Dziecko może być czymś naprawdę super.
- Tobie łatwo mówić! ...przepraszam. Poprostu moje plany po raz kolejny runęły. Wszystko biegnie swoim własnym torem. Nic nie chce iść jak sobie zaplanuję. Tym bardziej nie mogę psuć planów rozwoju Marco. Jak to będzie wyglądało? Te media i paparazzi. Ja nie mogę go na to narazić. Za bardzo go kocham.
- Widzisz to z całkiem złej strony. Przecież dla Marco to nic nie zmienia. No może to, że już nie będzie mógł zmieniać dziewczyn jak rękawiczki. Gdy piłkarz zostaje ojcem media, paparazzi i wszystko dookoła cieszy się razem z nim. Każdy raduje się i oczekuje na dziecko równe 40 tygodni, razem z rodziną piłkarza na nowe pokolenie. Nie możesz tego zrobić Marco. Jest szczęśliwy, jak nigdy. A ty swoją karierę zawiesisz na parę lat. Jesteś młoda i zdolna. Zawsze będziesz mogła wrócić do starych zajęć. Wszystkie mamy tak teraz robią. To, że zaszłaś w ciążę jest jakimś znakiem do działania.
- Czy naprawdę tak jest, czy mówisz to tylko, by nie złamać serca Marco?
- Mówię to serio. Od mojego urlopu z Martą, modlę się, by była w ciąży i w końcu była moja. Niestety nie udało się..
- Serio tak bardzo byś chciał?
- Tak. Jest moim oczkiem w głowie. Jeśli pomyślę o szczęśliwej rodzinie Götze, która biega za małym brzdącem, zaczynam się modlić, by to była prawda.
- Życzę wam wszystkim szczęścia z Martą. Ale niestety jest tylko jedna. I tylko jeden z waszej trójki z nią będzie. Dziękuję ci kochany. - przytuliłam Mario. W tak krótkim czasie stał mi się bliski. Było to zaskakujące, ale miałam uczucie, że mogę mu zaufać i powiedzieć wszystko.
- Hm. Wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść?
- Tak?
- Tak. I jak następnym razem wpadniesz na taki okropny pomysł, skonsultuj się ze mną.
* U Marco *
Boże ja będę tatą! Muszę jechać kupić łóżeczko, wózek, ubranka, pieluchy,.. Jezu nie zdążę. - biegałem po pokoju panikując i głośno myśląc. Moritz złapał mnie za nadgarstek i ściągnął do siebie na sofę.
- Uspokój się!
- A co jak nie zdążę wszystkiego przygotować?
- Że co?! Ty masz 9 miesięcy, i martwisz się, że nie zdążysz?!
- 9 miesięcy?
- Tak 9.
- No to może zdążę. - byłem podekscytowany i nie myślałem racjonalnie. Chciałem się komuś jak najszybciej pochwalić. Nie miałem komu. Drużynie powiem jutro. Normalnie bym pobiegł do Marty, a w takim wypadku nie było do kogo..
* U Anity *
Zeszliśmy na dół. Musiałam pogadać z chłopakami o Marcie.
- Postawie sprawę jasno-usiadłam na stoliku przed Mo i Mario.- Co prawda ona może odzyskać pamięć w każdej chwili, jednak im więcej czasu mija, tym to jest bardziej nieprawdopodobne. Możecie próbować, ale raczej ją od nowa poznawać. Przestraszycie ją, jeśli zwalicie na nią lawinę wspomnień, których ona nie ma.
Chłopaki siedzieli coraz bardziej przybici. Miałam ochotę zostać z Marco sama, żeby zadzwonić do ludzi i pogadać z siatkarzami na temat przyjazdu, ale nie mogliśmy zostawić ich samych.
- Mamy tu dwie sypialnie. Po jednej dla każdego. Jak chcecie, to przenieście się tu na jakiś czas. Będzie wam raźniej.
- Teraz macie nową sytuację. Nacieszcie się nią, a ja wezmę Mo do siebie. Mieszkam dość blisko szpitala i stadionu, to nie będziemy spędzali dużo czasu w drodze.
- Napewno? Przecież to żaden problem.
- Damy sobie radę.
Pożegnaliśmy się z nimi. Zdążyłam zamknąć drzwi, gdy Marco złapał nie, wziął na ręce i zaniósł do salonu.
- Kiedy się dowiedziałaś?
- Dzisiaj. Zanim przyszłam do Marty do sali. Reusiu ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Jesteśmy młodzi, ty robisz karierę.
- Oczywiście, że jestem pewny.
- Nie zostanę potem sama z dzieckiem? Ciesze się, bo to jest NASZE dziecko, ale ono zobowiązuje. Wcześniej byliśmy wolni, ale to się zmieni.
- Wiem i dlatego się cieszę. To nowy etap. Widzę jak Piszczu, Kuba, Nuri, Neven, Seba są szczęśliwi jak mówią o rodzinie. Kochają swoje dzieci. Ja też będę....już kocham. I ciebie też. Będziesz naprawdę dobrą matką. A życie się tutaj nie kończy. W razie co będziemy podrzucać brzdąca Marcie.-powiedział Marco uśmiechając się w taki sposób, że zapomniałam o całym świecie.
- Ale póki możemy, trzeba to uczcić. - powiedział niskim, gardłowym głosem zaczynając mnie namiętnie całować i rozpinając moje spodnie.
* U Moritza *
Świat zmienił się o 180 *. Moje życie nie miało sensu. Najukochańsza dziewczyna mnie nie pamiętała. Dla niej czas stanął dokładnie rok temu. Wielki siatkarz Bartosz Kurek postanowił zerwać zaręczyny, łamiąc jej serce, na rzecz kariery. Tego nie pamiętała. Wiedziała jedynie, że są zaręczeni i jest planowany ślub. Chciałem się go pozbyć, lecz co by to dało ? Pamięci by tego Marcie nie wróciło. Byłaby sama i załamana rozstaniem z Bartkiem. Musiałaby to przechodzić drugi raz. Anita mówiła, że bardzo przeżyła to rozstanie. Nie wychodziła z domu, urwała kontakt z przyjaciółmi i rodziną, opuściła się w nauce. Dobrze, że miała Polę, która z nią mieszkała i pilnowała, by Marta nie wpadła na żaden głupi pomysł. Podobno każdy w rodzinie kochał Bartka i modlił się, by im wyszło. A on ją postawił na 2 miejscu. To było niedomyślenia.
Za rękaw szarpną mnie Mario.
- Ej. Jesteśmy. - zorientowałem się, że stoimy pod domem przyjaciela. Wysiadłem i udałem się do drzwi.
- I co robimy?
- Siedzimy i czekamy.
- Nie mogę patrzeć na to wszystko. Ona nie pamięta wszystkich tych pięknych chwil, uczuć, wiadomości, informacji..
- Modłę się, by jej pamięć wróciła. Ale nie możemy nic zrobić. Po prostu czekamy. Nie wiem, co zrobimy jak już tak zostanie. Zwariuję bez niej. Ja już przechodzę samego siebie, a co, jak Marta będzie szła do ołtarza z Kurkiem? Ja go chyba zabiję. Uduszę własnymi rękami.
- Oo ja na pewno ci pomogę! Nigdzie jej nie puszczę! Jej miejsce jest tutaj! - Mario walną pięścia w blat kuchenny. Mieliśmy tego już dosyć. Czuliśmy się, jak w ukrytej kamerze. Ktoś zajebiście się nami bawił. Ale teraz musieliśmy działać z Mario tylko we dwoje. Anita i Marco wypadli z gry. Mieli lepsze zajęcie, niż myślenie jak przywrócić pamięć Marty. Uważali, że jeśli nie przypomni sobie minionego roku, po prostu zostanie tak, jak miało być kiedyś. Marcie byłoby dobrze z Bartkiem, bo nie był złym człowiekiem. Był po prostu pustakiem. Teraz wydoroślał i postanowił spróbować jeszcze raz. Widać jak, na razie dobrze mu idzie.
- Zabiłbym gnoja najchętniej!!

_____________________________________________________
Hej.. Wicie co ? Jeszcze nie jestem w stanie czegokolwiek powiedzieć.. W najbliższych rozdziałach będzie Mario, gdyż napisałam je już jakiś czas temu.. Nie mam serca ich zmieniać więc niech będzie już tak..
Za 2 godziny 45 minut będzie mecz i kibicujemy naszej najukochańszej Borussii :)) Borussia, kaempfen und siegen ! <3
Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział!
    Uwielbiam twojego bloga<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział!
    czekam na kolejny!


    Zapraszam do mnie :)
    NOWY BLOG
    http://przygodaniepowinna.blogspot.com/
    NOWY ROZDZIAŁ
    http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/04/rozdzia-4.html
    oraz tu
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-61.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością jak rozwiną się losy Moritza i Mario. Super Blogg. ;>

    Zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam i przyda się wsparcie.
    http://razemwygramytenmecz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń