* U Anity *
Gdy byliśmy już w domu rozmyślałam, co z tym wszystkim zrobić. Dzisiejsze zajście było bardzo szkodliwe dla Marty. Oni chyba nie mieli wyobraźni.. Trzeba było to jakoś przerwać. Postanowiłam zaprosić siatkarzy naszej reprezentacji narodowej. Może oni mogli poruszyć pamięć Marty. Bywała na każdym meczu polski, Skry i Resovii. Bardzo lubiła wszystkich siatkarzy. Wybrałam numer do Bartka.
- Anita ?
- Tak. Wiesz Bartek mam taki pomysł ..
- Słucham.
- Co byś powiedział na to, by zaprosić chłopaków z kadry ? Marta by się poczuła lepiej i miałaby znów kogoś znajomego. Dałoby się to załatwić ?
- Pewnie, że tak. Już wszystko załatwiam.
- To fajnie. Do jutra.
- Pa. Anita ?
- Tak.
- Mogę do niej jechać ?
- Dobra. Jedź. Ale bądź cicho. Ma spać.- odpowiedziałam, wiedząc, że nie wygram.
- Dobrze. Dziękuję.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Teraz wszystko zależało od Bartka.
* U Bartka *
Ubrałem się szybko i wybiegłem do samochodu. Pojechałem bezpośrednio do szpitala. Wszedłem do sali i siadłem koło okna. Była już noc. Nikt nie widział jak wślizguję się na oddział. Oparłem się o ścianę i podziwiałem księżyc, którego pełna tarcza odrobinę rozpraszała mrok na dworze. Pojedyncze promienie wpadające przez szyby, pięknie oświetlały skórę dziewczyny. Była blada, ale przez blask padający na nią, mieniła się jak brylant. Powieki Marty wydawały się przeźroczyste. Naczynia krwionośne wyglądały jak malutkie trasy, które prowadzą płyn w najdalsze zakątki. Jej ręce były malutkie. Palce krótkie i chude. Na jednym z nich skrzył się pierścionek. Był to nasz pierścionek. Był to dowód tego, że jest moja. Wiem, że postąpiłem źle, nie mówiąc jej prawdy. Ale miałem zamiar to jeszcze zrobić. Ale nie teraz była zbyt słaba. Co było widać dzisiaj, gdy przyszli tu piłkarze. Wstałem i nakryłem dziewczynę, widząc, że ma gęsią skórkę. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i udałem się na swoje miejsce. Miałem nadzieję, że Marta nie odzyska pamięci. Mimo tego, jak bardzo brutalnie to brzmi. Marta jęknęła i zacisnęła dłoń.
- Marta co się dzieję ?
- Nic.. Coś mi się śniło. - szeptała. Nie miała siły mówić.
- Jestem tutaj kochanie. Śpij.
- Nigdzie nie pójdziesz ? - zawsze bała się zostawać sama. Gdy wyjeżdżałem na zgrupowania zostawała u innych żon, dziewczyn siatkarzy lub wracała do Poli. O ile była w domu. Był z niej włóczykij.
- Zostanę. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Chodź do mnie. - dziewczyna delikatnie i niepewnie przesunęła się na łóżku. Jej leżanka była wielka, jako dla osoby w śpiączce i mocno połamanej. Położyłem się obok. Pocałowałem ją namiętnie tak, jak kiedyś. Wszystkie wspomnienia i emocje wróciły. Dziewczyna uśmiechnęła się z charakterystycznym błyskiem oczu, przygryzła wargę i przymknęła powieki. Objąłem ją lekko ręką i gładziłem jej plecy między bandażami i opatrunkami. Też od razu usnąłem.
Rano obudził mnie powiew zimna. Wstałem zamknąć okno. Przykryłem po raz kolejny Martę. Do drzwi zapukała pielęgniarka. Powitałem ją, a ona spytała czy wszystko w porządku. Popatrzyła na wskaźniki i wszyła z sali. Marta się obudziła.
- Cześć przystojniaku.
- O. Witaj piękna. Jak się czujesz ?
- Przy tobie zawsze świetnie.
- Kocham cię.
- O matko. No wiesz, że ja ciebie też. - nachyliłem się nad nią i musnąłem jej usta.
Do sali weszła Anita. Jak zawsze bez pukania.
- Odklejać się od siebie. Raz ! Czemu ty nie śpisz ? - powiedział tyran. Jeżeli coś wymykało się spod kontroli, zamieniała się w dyktatora. Zawsze opanowywała sytuację. Były podobne z Martunią, tyle że Anita była Królową Lodu w temacie miłości. Sama i niepodległa. To dobrze, bo nie były identyczne.
- Bo się już wysapałam. Tak dobrze, jak dziś już dawno nie spałam.
- Powiedziała dziewczyna po parotygodniowej śpiączce - drażniły się ze sobą.
-To pewnie dlatego, że Bartek spał ze mną. Nie mogę się doczekać, aż wrócimy do domu.
- Ja też nie mogę się doczekać, aż cię stąd zabiorę.
- No to nie tak szybko. Marta zostaje w Dortmundzie. Tu jest większa szansa, że pamięć jej wróci i musze ją mieć pld ręką. Będzie miała opiekę medyczną. Prawdę mówiąc to wasz wybór, więc mała rób co chcesz. Ale lepiej jak zostaniesz.
- Nie zgadzam się... - wyjąkała.
- No to masz pecha. Nie masz nic do gadania. To z wyborem to taka ściema - popatrzyła się chwilę - wy, weźcie się ogarnijcie. Już nie mogę patrzeć. Pożeracie się wzrokiem. Zaraz tu przyjdą chłopaki.
- Kto ?
- Mario i Moritz. Chcą się z tobą zobaczyć.
- Hm. Ciekawie. Ja ich nie znam..
- Oj znasz i to dobrze. Wiele nocy spędziłaś z obydwoma.
- TRÓJKĄT ?
- Chciałabyś ! Ale nie. Byłaś z Mo, ale pokłóciliście się. Ten czas, kiedy nie mogłaś mu wybaczyć, spędziłaś z Mario. Coś na ciebie zadziałało i tymdyrymdym. Ale z czasem wszystko wróciło do normy i pogodziłaś się z Leitnerem.
- Okeej. To rozumiem. Ale teraz mam z powrotem Bartusia.
- Bosz...
- Znów zaczynasz ? Może mnie zostawił. Ale nic nie pamiętam. Nie boli mnie to i nie mam o to żalu do Bartka. Chce być z nim, bo znam go jak nikogo innego. Moje uczucia do niego nie wygasły. Ja nadal coś czuję. Co do Mario i Moritza, nic nie pamiętam. No fajnie, kochałam ich. Ale co z tego ? Nie pamiętam tych uczuć. Nic na to nie poradzę. Musicie mnie zrozumieć. Nie stworzę czegoś, czego nie znam. Pogódźcie się z tym i zaakceptujcie moją decyzję. Nie chce być sama, wiedząc, że kocham Kurka i on mnie też. Byłoby to naiwne. Nie wiem co powiem jak odzyskam pamięć. Ale nie mogę wiedzieć, jak to będzie. Po prostu działam tak jak mogę w danym momencie. Co będzie później zobaczymy. - gdy przestała mówić była zdyszana i spocona. Złapałem ją za ramię i pomogłem usiąść. Ułożyłem poduszki i przycupnąłem obok. Anita w tym czasie zbliżyła się do małej:
- Grzybie ty mój. Cokolwiek zrobisz i tak będziemy rodziną. Nie wiem co z tego będzie. Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądało za rok.
- A ja wiem. Wesele. Nasze.- Marta uśmiechnęła się do mnie.
- Nie bądź taka pewna.
- Jestem.
- Więc nie bądź. Jeśli już to moje wesele.
- A to niby czemu ?
- Bo będziesz chrzestną.
- Jesteś w ciąży?-spytałem zaskoczony.
- Tak.
- Z Marco ?
- No, a niby z kim ?
- No ja nie wiem.
- No z Marco.
- To gratuluję. - powiedziała udając, że jest obrażona. Zawsze tak robiła przy jakiejś kłótni. Pogratulowałem Anitce.
- Nie ma czego. Serio.
Mówiłem? Królowa Lodu.
~ dwa dni później ~
U Anity
Śpieszyłam się do Bartka. Mieliśmy dzisiaj odebrać siatkarzy z lotniska. Nie wszyscy mogli przyjechać, za co przeprosili i podali prezenty. Ważne, że parę najważniejszych osób było. Wstąpiłam do domu Marty. Jej rodzice już pojechali. Musieli wrócić do domu. Wjechałam na posesję i weszłam do domu. W kuchni stał chłopak i popijał kawę.
- Jedziemy ?
- A może dzień dobry.
- Cześć Bartuś. - nie mogłam się oszukiwać. Zawsze go lubiłam. Kiedyś byłam największym fanem ich związku. Gdy widziałam codziennie jak się dogadują, nie mogłam być na niego zła. Było czuć to, że kocha ją nad życie i żałuje swojej dawnej decyzji. Ale nadal uważałam, że powinna być z Mario lub Mo. No, ale cóż. Jak to z moimi nadziejami ostatnio bywa-dupa. Musiałam się pogodzić z obecną sytuacją.
- Hej Anitko. - pocałował mnie w policzek, co odwzajemniłam. - Jak maluszek ?
- No jeszcze trochę wcześnie... Z resztą dobrze by było, jakbyście nie przypominali. Dziwnie się czuję, jak mówicie do mojego brzucha.
- No ciekawy jestem co to będzie.
- Zakładam, że człowiek. A najlepiej drugi Marco. Zbieraj się, nie mamy czasu.
- Ookej. - Kurek pobiegł po buty i kurtkę. Była dzisiaj beznadziejna pogoda. Padało i było nieprzyjemnie. Współgrała z moim nastrojem. Wsiedliśmy do samochodów i udaliśmy się na lotnisko. Były korki i siatkarze już na nas czekali. Jednak chyba im to nie przeszkadzało, bo jak zawsze świetnie się bawili. Bartek zaparkował, a ja zaraz za nim. Wysiadł i szybkim krokiem podszedł do kolegów. Przywitał się i pokierował ich do samochodów. Wysiadłam udałam się do chłopaków. Paru z nich już znałam. Na przykład Igłę. Był ulubionym siatkarzem Marty. Zawsze miał coś do powiedzenia i był wesoły jak Łukasz. Zibi, Ziomek, Cichy Pit...Pojechaliśmy prosto do szpitala, gdzie leżała Marta. Wejście na oddział grupy dwumetrowych, dobrzewyglądających facetów wzbudziło poruszenie. Przed drzwiami zatrzymałam się na chwilę i wytłumaczyłam wszystko.
- Nie kłócimy się, nie dokuczamy, opowiadamy, żartujemy i bawimy się dobrze.- otworzyłam drzwi do sali i stanęłam w progu sprawdzając, czy wszystko jest w porządku.
___________________________________________
A więc jest i 42 :)
Mam do was pytanie. :) Kto z was ma tumblr ? Słyszeliście już o nowej modzie tumblr, czyli tak zwanych smutach ? Odpowiedzcie w komentarzu :) Jestem bardzo ciekawa :)
Pozdrawiaaam :*
Świetny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6.html
rozdział swietny ! nie moge doczekac sie nastepnego. mam nadzieje ze marta odzyska pamiec
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://freedoomcry.blogspot.com/
http://theebeestforeveer.tumblr.com/
Świetne to jest . Czekam na następny roździał . Mam nadzieje , że Marcie powróci pamięć ; )
OdpowiedzUsuńHej, widziałam, że komentowałaś, moje blogi, dlatego chciałabym cię zaprosic na moją historię ze skoczkami :) - http://daj-mi-skrzydla.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAlbo na głównego bloga - http://colorfull-effy-world.blogspot.com/
Swietny rozdział, zresztą jak każdy
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/